Pralkę oddałem dozorcy, sprzedał sąsiadowi, sąsiad prosi mnie o zwrot pieniędzy: historia
Historia życia z cyklu „nieoczekiwanych zwrotów akcji”. Mogę się obejść bez imion i nazwisk, zwłaszcza, że nie ma to znaczenia. Najważniejsze jest niesamowity absurd samej sytuacji.
Dlatego po obejrzeniu filmów o tym, jak ciche i bezgłośne są nowoczesne pralki, zdecydowano się zmienić 12-letnią jednostkę Ariston na coś nowszego.
Przyniesiono nową pralkę, a staruszka, która wiernie służyła, została szczęśliwie przedstawiona woźnemu.
Woźny i ja jesteśmy zadowoleni z zakupu - każdy na swój sposób.
Pewnego dnia rano wychodzę z mieszkania, witam konsjerża i dowiaduję się od tego, że woźny bezpiecznie sprzedał moją pralkę innemu sąsiadowi i otrzymał za nią aż 3000 rubli.
Cóż, zaradny, jego prawo.
- Moje pozdrowienia, - Żartobliwie unoszę czapkę, w drodze z pracy spotykając sąsiada na klatce schodowej (to jej woźny sprzedał mojego byłego).
- Oddaj moje trzy tysiące! - sąsiad odcina - Dałem je temu pijakowi (oczywiście do woźnego), ale twoja maszyna nie działa.
- Mój samochód jest w moim mieszkaniu, ale nie oddałeś w moje ręce żadnych pieniędzy - Paruję sąsiada.
- Oddaj to mimo wszystko, wciąż masz wiele - kontynuuje ucisk mlecza Bożego w szacie.
- Do widzenia - przekręcając klucz kończę pusty argument.
Rano portier z niepokojem powiedział, że sąsiad zamierza poskarżyć się komendantowi powiatowemu. "Zrobił dobry uczynek ” - Myślałem.
Co byś zrobił na twoim miejscu?
Czekam na Wasze komentarze.