Angielska łąka - wrażenia właściciela pudełka nasion
Historia subskrybenta
Kiedyś mój syn przywiózł mi w prezencie dwa pudełka nasion z Anglii. Te nasiona nazwano „English Meadow”.
Mieliśmy trochę miejsca na eksperyment i tam zasiali nasiona przed zimą. W następnym roku pokazali swoją twarz w całej okazałości. Jak mówią, każde stworzenie w parach. Ale naszym zdaniem wszystko było nijakie.
I tak wśród wszystkich nieatrakcyjnych, niezwykle pięknych bukietów zaczęły rosnąć kwiaty. Kim są ci nieznajomi? Och, dobrze. Nawet bez imienia, ale piękna. Okazały się też bezpretensjonalne. Od 15 lat mieszkają sami w naszym ogrodzie. Pojawią się tu i tam.
I tylko przez przypadek dowiedziałem się, jak się nazywają. Okazało się, że jest to dziewanna hybrydowa.
Znałem dziewanny od najmłodszych lat. Jako chłopcy udaliśmy się na step. Nie brali ze sobą jedzenia i picia. Wiedzieliśmy, jak za pomocą roślin ugasić pragnienie lub głód. Starsi chłopcy swoim przykładem nauczyli nas całej tej mądrości przetrwania.
Wodę można było uzyskać za pomocą słomki z młodego liścia tulipana zwiniętego w lejek. Cóż, różne zioła podawane jako jedzenie. Na przykład gwałt lub kamień nazębny. Wśród polnych przysmaków była dziewanna. Ale w chłopięcym języku nazywano go uchem niedźwiedzia.
Ucho niedźwiedzia miało żółte kwiaty nawleczone na półtorometrowy pręt. A teraz dowiaduję się, że ma on bliskiego krewnego zwanego dziewanny hybrydowej.
I pytanie od narratora:
Jak jako dziecko uzupełniałeś swoją dietę o dary pola?
Prześlij swoje historie o roślinach, warzywach.
Byłbym wdzięczny za subskrypcję i komunikację :)