Jak wybrać organizację do budowy domu. Jak działają oszuści
Rozpoczynamy wybór Wykonawcy.
Wybór firmy, wykonawca Twoich fantazji budowlanych.
Firm oferujących pełen zakres usług budowlanych jest tak wiele, że wybór wykonawcy jest chyba najtrudniejszym etapem realizacji marzeń po stworzeniu samego projektu. Urzędy próbują wyssać z ciebie całą krew, tj. twoje pieniądze są jak muchy na ciele pijaka odpoczywającego w pobliżu zbiornik, który chce się tylko wgryźć w... portfel i wyssać wszystko bez śladu, tj. okraść cię ze wszystkich oszczędności. Takich biur konstrukcyjnych jest bardzo dużo. Pierwsza firma, która podpisała z nami umowę na budowę domu znajdowała się na terenie rynku budowlanego Mytishchi.
Pierwsza rada. Kiedy powie Ci „skąd jest las”, wymieniając wiele miast i regionów Rosji, śmiało zamknij za sobą drzwi biura, ponieważTa firma nie posiada własnego lasu. Jeśli jednak byłeś przekonany, że są najlepsze, a wątpliwości nie zostały jeszcze rozwiane, poproś o obliczenie proponowanego domu, zawrzeć umowę i udać się do domu, aby przeprowadzić badania, znaleźć podobne firmy i porównać warunki umowy oraz cennik.
Wiele biur na sezon, kiedy wszystko zaczyna się budować, rekrutuje ludzi jako „szukających” dostawców, komu można powierzyć trochę pieniędzy na rozliczenia z pracownikami i zakup materiałów: desek, okuć, cement. Jako powiernicy są zaangażowani: sąsiedzi we wsi, koledzy z klasy, byli przegrani, koledzy z klasy i inne osoby, którym można powierzyć transport pracowników gościnnych i materiałów eksploatacyjnych.
Z dwoma takimi fałszywymi biurami natknęliśmy się też na pierwszym etapie budowy - przy budowie fundamentu.
Mytishchinskaya "Horns and Hooves" podpisała z nami umowę, otrzymała zaliczkę i dołączyła ją do projektu budowlanego ...
Siniak i kiełb.
Na miejsce przybył zespół wykonawców.
Tak więc pierwsza postać - „niewidzialny brygadzista” naszej konstrukcji pod każdym względem pasuje do opisu „wyglądającego” i wyglądem - Siniak. W rzeczywistości Sinyak był przedstawicielem firmy wykonawcy, która miała dostarczyć gastrobety (białoruscy talibowie) i konstrukcje zbędne materiał: deski szalunkowe, zbrojenie pod fundament i inne wyposażenie do rozpoczęcia pierwszego etapu budowy domu - budowa Fundacja.
Mężczyzna, którego nazwałem Sinyak, był chudym, zamarzniętym, przestarzałym powtarzającym się rokiem, bez najmniejszego śladu na mózgu, z podbitym okiem i bardzo pomarszczonym wyglądem. Wrażenie było takie, że ostatni przedmiot zostawił nieżyczliwie, a poprzedniego klienta ręcznie wyjaśnił, co myśli o jakości prac przygotowawczych on i jego zespół konstruktorów Pracuje.
Siniak pojawił się po raz pierwszy w telefonie w dniu, w którym zespół miał przybyć, aby zbudować fundament. Nigdy nie próbował wytężać mózgu, ani w dniu, w którym trzeba było spojrzeć na mapę i wyjaśnić lokalizację wioski, gdzie będzie budowa, ani w dni, w których trwały prace. Nie podał lokalizacji naszej strony, chociaż adres jest wskazany w umowie, przejechał za zakrętem do odcinka dłuższego niż 50 km., dopiero potem zdecydował się do nas zadzwonić i wyjaśnić nasz aktualny adres. Siniak był w stanie przejechać obok wszystkich punktów orientacyjnych zaznaczonych na mapie. Otrzymawszy telefoniczne wyjaśnienie, że przegapił i że trzeba było zawrócić i wrócić do punktu wyjścia, on półtorej godziny później ponownie zawołał z toru, po raz kolejny przegapił kolej, próbując „czuć”, by nadal znaleźć nas. Po trzygodzinnej wędrówce po drogach Rosji Sinyak ostatecznie zdecydował się skorzystać z mapy dystryktu. Postanowiliśmy spotkać się z nim na skrzyżowaniu wszystkich dróg, aby złapać go na następnym rondzie poszukiwawczym. W rezultacie spotkaliśmy patrzącego.
Niewidzialny majster przywiózł kilku robotników z Białorusi, trochę desek do szalowania i część zbrojenia pod fundament. Z kosztorysu przywiózł połowę desek, a pracownicy nie mieli przy sobie ani jednego narzędzia, z wyjątkiem materacy z poduszkami i chęci od razu położyć się do łóżka.
Nigdy więcej nie widziałem Bruise'a, chociaż ślady jego pojawienia się na placu budowy pojawiły się kilka razy.
W rezultacie, zespół z Białorusi składający się z dwóch osób pozostał do życia i pracy w naszym starym wiejskim domu. Ku naszemu zdziwieniu - nie pije, mądrze, schludnie i sumiennie, bez wymuszeń i hohlyatsky'ego przebiegłości.
Mała rada. Relacje zaufania należy budować z pracownikami, a nie z przedstawicielami wykonawcy, bo tylko pracownik powie ci, co mogłeś przegapić z powodu braku doświadczenia, na przykład wentylację Fundacja. Przygotowanie szalunku z otworami wentylacyjnymi dla pracownika przez 5 minut, a często po prostu nie pamiętają o wentylacji fundamentu podczas budowy. Po prostu tego nie wiesz, ale pracownicy niczego nie potrzebują - po co niepotrzebne ruchy?
Przy okazji mała sztuczka z rekomendacjami.
Jeśli pracownicy przemawiają do ciebie, jako pracowników, i chcesz ich zachęcić, cóż, w każdym razie zrób coś, aby twoja wdzięczność działała na przyszłość, pozwól im zarobić dodatkowe pieniądze.
Możliwości jest na to wiele: zbudowanie podmurówki na grilla, zerwanie starego ogrodzenia, naprawienie bramy, wyrównanie działki - za co można zapłacić, żeby nie urazić robotników. Ty korzystasz i ukryta okazja do zachęty. Poproś ich, aby wykonali swoją pracę, aby pieniądze, które im dajesz, były zachętą do dobrej pracy na głównej stronie i bez dalszego wzajemnego zaangażowania.
Drugi typ, który zdawał się zastępować Bruise'a, był brygadzistą do robót fundamentowych. Nazwałem go Gudgeon.
Odniosłem wrażenie, że ta chela, Pescari, została zamówiona przez właściciela firmy budowlanej ze swojego kołchozu, gdzie Pescari był jego sąsiadem we wsi.
A w związku z problemami, które już zaistniały mam u Wykonawcy (nie rozpoczęcie prac, nie pełen zakres materiał konstrukcyjny), to mój stosunek do Bruise, jako przedstawiciela Wykonawcy, delikatnie mówiąc, był negatywny. Siniak z całym swoim wyglądem miał złagodzić wynikające z tego nieporozumienie, tj. Gudgeon był przyciągany jako pacyfikująca siła upartego Klienta.
Gudgeon był powyżej średniej wzrostu, nie był chorowity, z piwem poniżej klatki piersiowej, gdzie zmienił kolor na niebieski niezdarnie nabijane rysunki ze świata przestępczego, wskazujące na udział Pescariego w tej kategorii "Mężczyźni". Ręce nie wyróżniały się elegancją mowy. Chociaż rękami, palcami-kiełbaskami, mówił wyraźniej niż te dźwięki, które wydobywały się z jego głowy. Palce z niewyraźnymi siniakami od sygnetów więziennych, najwyraźniej nie zrobione na wolności, potwierdziły krwawą historię jego młodzieńca na scenie.
Być może w innym miejscu pojawienie się Pescariego i jego obietnice mogłyby jakoś wpłynąć na mój dalszy stosunek do budowy i do Wykonawcy jako całości, ale to najwyraźniej nie zadziałało. Było jasne, do czego była skierowana ta teksturowana osobowość, tak, tak, właśnie ten obraz mnie uspokoił.
Celem wizyty Pescariego na placu budowy było dla niego w przenośni uspokojenie Klienta, aby się nie podniecił. Ale wygląd tego wizerunku Pescariego, niebieskiego od tatuaży i zaciśniętego brzucha od piwa na placu budowy, nie został przez niego osiągnięty. Może zrobiłoby to na kimś wrażenie, ale było to dla mnie zabawne, a przyszłość mojej konstrukcji stawała się coraz bardziej niejasna.
Gudgeon rozpoczął aktywne poszukiwania cementu do wypełnienia fundamentu. Kupił wszystkie tutejsze „z rąk do rąk” i zaczął dzwonić do organizacji w poszukiwaniu taniego betonu. Kiedy zmęczył go słuchanie tej samej ceny i warunków dostawy, powiedział, że (OH) uważa, że kupowanie betonu po 3350 rubli za metr sześcienny jest drogie. Następnie Pescari zdecydował, że robotnicy będą ręcznie wpychać beton pod fundament. Tutaj mam się na baczności. Próbowałem włożyć mu do piwnej głowy, że termin wygaśnięcia pierwszego etapu kontraktu upływa za trzy dni i że mogą zaczną się deszcze, co wpłynie na jakość fundamentu, odpowiedział, że nie dba o deszcze, a sam po kolana w błocie beton. Jego historie mnie nie zadowalały. Krótko, złośliwie i kategorycznie wskazałem termin położenia podwalin i odłożyłem słuchawkę.
Och, dlaczego Gudgeon. Jego zachowanie przypomniało mi opowieść o Saltykov-Shchedrin, w której Gudgeon uważał się za pana rzeki.
Dlaczego o tych dwóch typach mówiłem tak szczegółowo, bo to właśnie urzędnicy powinni oszczędzać pieniądze dla swoich właścicieli. A ponieważ zgodnie z ich koncepcjami praca, którą muszą wykonać, jest bardzo znacząca (dostawa materiałów i pracowników do obiektu), i płacą za to bardzo mało pieniędzy, wówczas drugim celem ich kontaktu z Klientem jest minimalizacja kosztów, które zostały ustalone umowa. Do ich obowiązków należał zakup zarówno materiałów eksploatacyjnych, jak i betonu. A jeśli beton kosztuje 3300 rubli za metr sześcienny, deski są całkowicie tańsze, to dlaczego klient nie kupi połowy desek na fundament, a beton klasy 150 zamiast M300, czyli połowę ceny. Klient jest frajerem - ale wykonawca, tj. właściciel firmy nigdy nie dowie się, gdzie i ile wydano.
W rezultacie, gdy deskowanie zostało mimo to zamontowane na pół, przyjechał starszy menadżer firmy, który szybko i bez obciążeń zamówił beton z lokalnego zakładu. To prawda, nawet tutaj nie obyło się bez języka rosyjskiego. Kierownik przyjechał z fabryki i wsiadł do samochodu, czekając na przybycie mikserów. Te. nie zadał sobie trudu, aby śledzić ładowanie roztworu w fabryce, nie czekał, aż samochody opuszczą fabrykę. W rezultacie samochody przyjechały w połowie załadowane, bez wody i pod koniec dnia.
Nie byłem już zaskoczony brakiem kilku kostek roztworu. Kierownik udał się do lokalnego sklepu, kupił 10 worków cementu po 250 rubli (okazuje się, że tona betonu kosztowała go 5000 rubli). Dobrze, że piasek był na miejscu, a nawet piasek musiałby iść. A talibowie z Białorusi do 5 rano ręcznie ugniatali roztwór w basenach i wylewali fundament. O 5 rano robotnicy oderwali się i rzucili się na swoją Białoruś, tk. w tym dniu kończyła się tranzytowa wiza celna na wjazd samochodem do Rosji.
Po wylaniu fundamentu szalunek czołgał się, tj. pękała z rozwiązania. Pilnie wybili kliny, przynajmniej nieznacznie poprawili zewnętrzne płaszczyzny fundamentu. Deskowanie wykonano leniwie, ze szczelinami, z których zaprawa łatwo wybrzuszała, pozostawiając wybrzuszenia. Ale wszystkie te „drobiazgi” można było rozważyć dopiero po miesiącu, gdy usunęli szalunek. Oczywiście filmowali inni pracownicy, niewiele różniący się od poprzednich przedstawicieli biura - Pescari i Sinyak. Jak się później okazało, byli to mieszkańcy tej samej wsi, w której zarejestrowany był właściciel firmy.
Pracownicy mieszkali na miejscu przez miesiąc, nie mogli nawet stworzyć wyglądu pracy. Poszliśmy zbierać grzyby i łowić ryby. Odpoczelismy. A materiału nie było i nie było.
Skąd takie podobieństwa? Nauka.
1. Rozwiązanie, które kupujesz w fabryce powinno być monitorowane, począwszy od wagi, na którą trafiają maszyny przed załadunkiem i na drogę, po zapełnieniu ich mieszalników.
2. Pracownicy mogą służyć do oceny samej firmy. Ta firma była pięknie skonstruowaną piramidą. Więcej szczegółów później.
Więc jaki jest fajny schemat tej firmy.
1. Siedziba firmy i często więcej niż jeden adres. Dobrze wyposażony. Duża liczba zrealizowanych projektów. Zalecenia i porady dotyczące budowy przyszłego domu. Pacjent ze swojej strony korespondencja, kuranty i rozmowy. Ujmuje podejście do Klienta.
2. Cena budowy jest całkiem do przyjęcia, może nawet nieco tańsza niż w innych firmach. Nie jest to nieistotny czynnik.
3. Zgodnie z Twoim rysunkiem specjalista dostarcza kompletny projekt z układem konstrukcji na 12 arkuszach. Pięknie wygląda również trójwymiarowy obraz samego domu, który jest załączony do dokumentacji projektowej. Przekonuje do pracy z nimi, ponieważ można poczuć profesjonalizm w podejściu do wypełniania zobowiązań.
4. Umowa zawarta z Tobą może zostać zmieniona, jeśli zauważysz nieścisłości w zobowiązaniach stron itp.
5. Warunki pracy są jasno określone. Proponując wydłużenie okresu obowiązywania umowy z 55 dni do 100 dni, pojawia się kategoryczny sprzeciw, że 55 dni to dokładnie tyle, ile wynosi od początku położenia fundamentu do oddania domu. I ten okres zależy od doświadczenia budowlanego i nigdy nie został zakłócony.
6. Właściwe okablowanie do płatności. Harmonogram płatności w ramach umowy wygląda na standardowy, ale ...
6.1. Zaliczka - 10% wartości zamówienia.
6.2. Płatność za prace wykonane przy montażu fundamentu. Koszt fundamentu.
6.3. Płatność za kłodę i materiał budowlany przy dostawie w wysokości 50% wartości zamówienia.
6.4. Płatność, rozliczenie, po podpisaniu protokołu odbioru obiektu.
Podpisaliśmy umowę, która została zmodyfikowana zgodnie z obowiązującymi przepisami o ochronie konsumentów. Wpłacamy zaliczkę. Budowniczowie przybyli w umówionym czasie. Ale po zapoznaniu się z postaciami biura konstrukcyjnego, przymierzając się, tj. w naszym nowym domu całe nieprofesjonalne zarządzanie pracownikami już spięliśmy się i zaalarmowaliśmy.
Zapłaciliśmy za prace fundamentowe. W wyznaczonym dniu kłoda została wniesiona do umowy. Ale tutaj już wydarzyło się coś, czego Wykonawca nie oczekiwał od Zamawiającego. Odmówiliśmy zapłaty za dziennik, ponieważ objętość dostarczonych materiałów nie odpowiadała ich ilości.
Robotnicy próbowali coś zrobić, ale przywieziony materiał po prostu nie zawierał pierwszych koron, bez których nie można było rozpocząć pracy.
Nie będę Cię zanudzał nowymi szczegółami, ale podsumuję ogólny stan rzeczy. Wykonawca nie wywiązał się z umowy w terminie. Ponieśliśmy straty w wysokości kosztu dwóch fundamentów. Sucha pozostałość na miejscu ma fundament, a pewna ilość kłód nie wystarcza, aby rozpocząć konstrukcji, ale dość na budowę dobrej dużej zamkniętej altanki 6X6 (którą my wybudowany).
Budowa została zamknięta w tym roku. Nie było materiału, żadnych pracowników. Złożyliśmy pozew.
Oczywiście wygraliśmy proces. Dokładnie rok stracono na budowę i rozprawy sądowe. Kwota „tytułu egzekucyjnego” dokładnie trzykrotnie przekracza bezpośrednio poniesione straty materialne.
A co z tym? „Horns and Hooves” nadal działa. Zmienili nazwiska, ale są w tych samych biurach, mają te same strony i te same telefony. Ciągle szuka frajerów, którzy zrobią zaliczkę, dzięki której opłacą poprzednie projekty.
Jakie są ich zarobki, tj. kidnyak? Tworzą podstawę dla dwóch cen rzeczywistej wartości. Zaczynam przeciągać terminy i tak dalej. Jeśli Klient się tym wszystkim zmęczy, po prostu pluje na to biuro i zaczyna budować z innymi. Zdarza się, że część materiału budowlanego jest importowana. Ale sądząc po naszym dzienniku, wędruje on z miejsca na miejsce, rejestrując burzliwą działalność firmy. W naszym przypadku dziennik pozostał z nami i my zbudował wspaniałą altanę, resztki kłody poszły na opał.