Grawitator Thomasa Browna - platforma, która kwestionuje teorię Einsteina
Witajcie drodzy subskrybenci i goście mojego kanału! Dziś chcę Wam opowiedzieć o niesamowitym urządzeniu, które powstało prawie sto lat temu iw roku w XX wieku był stale ulepszany, ale niestety nie znalazł jeszcze zastosowania we współczesnym świat.
Mowa o tzw grawitator Thomas Brown, który jest dosłownie w stanie uwolnić (efekt elektrolityczny). Ciekawy? Zacznijmy więc.
Historia grawitatora
Impulsem do stworzenia tego niesamowitego aparatu było odkrycie efektu Biefelda-Browna, który przedstawia się następująco:
Efekt Biefelda-Browna to nic innego jak elektryczne zjawisko powstawania wiatru jonowego, który przenosi swój pęd na otaczające go neutralne cząsteczki.
Tak więc w 1921 roku, eksperymentując z lampą Coolidge'a, Thomas prawie przypadkowo odkrył, że jeśli założysz wagę rurka z dodatnią elektrodą na górze, jej waga spadła, a jeśli na górze była elektroda „minus” to masa jest odwrotnie wzrosła.
Tak więc Thomas Townsend Brown, amerykański wynalazca, poświęcił prawie całe swoje życie najpierw stworzenie, a następnie udoskonalenie mechanizmu, który stał się znany jako „grawitator” lub „Grawitator”.
Przez następne siedem lat Brown aktywnie bada to zjawisko i tworzy urządzenie. A już w 1928 roku złożył patent w brytyjskim Urzędzie Patentowym.
Przede wszystkim w towarzyszącej dokumentacji Brown wskazał, że stworzone przez niego urządzenie funkcjonuje w spoczynku w stosunku do wszechświata.
I to przez chwilę jest sprzeczne ze specjalną teorią względności Alberta Einsteina.
Naukowiec aktywnie próbował wprowadzić stworzone przez siebie urządzenie do mas. Dlatego w 1930 roku zaproponowano mechanizm firmie takiej jak General Motors.
Już w 1932 roku urządzenie zostało zaproponowane wojsku. Ale obie próby zakończyły się niepowodzeniem.
Ale naukowiec nie poddał się i kontynuował ulepszanie mechanizmu.
Mimo to armia USA zainteresowała się rozwojem i zaczęła finansować swoją pracę. W rezultacie powstał projekt pod kryptonimem „Winter Harbor”.
W wyniku wykonanych prac udało się stworzyć jednocześnie kilka urządzeń, które miały kształt dysków o średnicy od 0,6 do 0,9 metra.
Testy w locie kołowym wykazały, że pojazdy są w stanie rozpędzić się do 200 km / h, a napięcie robocze instalacji wynosiło 5 kV.
Najdziwniejsze jest to, że badania naukowca zostały ograniczone według oficjalnych danych ze względu na ich daremność i bezużyteczność w praktycznym zastosowaniu. Ale plotki sugerują inaczej.
Naukowiec zmarł jesienią 1985 roku, a wszystkie jego osiągnięcia i różne urządzenia zostały wyprzedane do różnych organizacji i wszystkie badania i dalsze prace nad grawitatorem były całkowicie przerwane.
Jeśli spodobał Ci się materiał, to oceń go polubienia i opublikuj ponownie, napisz też w komentarzach co sądzisz o silniku i jego „daremności”.
Dziękuję za przeczytanie do końca!