Jak kupowanie użytecznej rzeczy może być stratą pieniędzy i nerwów. Jak wybrałem maszynę do szycia
Od dawna marzyłem o maszynie do szycia. Tak wygodnie jest szybko kroić i składać nowe spodnie lub dżinsy, wszyć to, co duże, i uszyć otwarty szew na sukience... W mojej rodzinie każdy wiedział, jak szyć (dokładnie, szyć!), a mój pradziadek był doświadczonym krawcem i nóż. Uznałem, że powinny mi pomóc geny i poprosiłem męża o niedrogą maszynę do szycia.
Jak wybrałem maszynę do szycia
Nie wiedząc nic o modelach, poszłam z mężem do hurtowni licząc na zaoszczędzenie pieniędzy przy zakupie sprzętu. Znajomy konsultant zapytał, czego dokładnie chcę, powiedziałem, że chcę dobrego samochodu o wartości do 7500 rubli. Zaproponował mi, żebym zabrał brata LS200 S za prawie 7000, argumentując, że ma dogodnie umieszczoną płytkę, pod którą znajduje się prom. Wzięliśmy to.
Pierwsze szwy i... nerwy
Po powrocie do domu od razu zacząłem szukać niepotrzebnych skrawków materiału, aby szybko wypróbować moją nową maszynę do pisania. Okazało się, że łatwo jest poradzić sobie z gwintowaniem: wszystko jest szczegółowo opisane w broszurze w instrukcji.
Włączyłem maszynę i zacząłem robić próbne ściegi wszystkich dostępnych szwów (ten model ma ich 14), podziwiając łatwość obsługi pedałem.
Górna część mojej łatki wyglądała całkiem przyzwoicie, pokazując szwy pasujące do tych, które podano na panelu maszyny. Ale na odwrocie klapka była cała w zawiązanych pętlach o różnej długości. Trochę się zdenerwowałem i zacząłem ponownie czytać instrukcję obsługi.
Moje bezużyteczne wysiłki i wysiłki
Wyregulowałem naprężenie górnej nici, przekręciłem miniaturową śrubkę przy czółenku, szukałem pomocy w Internecie... Maszyna nadal zapętlała się od dołu, zniekształcając wszystkie kawałki materiału.
Aby nie uderzyć twarzą w błoto, jakoś obszyłam dżinsy mojego męża, przekonując go, że nikt nie widzi wewnętrznego szwu. I to wszystko. Przez kilka miesięcy na stole leżała maszyna do szycia przykryta serwetką. Mąż obiecał zabrać ją do bazy, żeby pokazać tunerowi. Minął prawie rok, a on ją zabrał. Dostrajacz od razu powiedział, że lepiej kupić taką technikę w wyspecjalizowanych sklepach, a nie w hurtowniach.
Ale mistrz naprawił mój samochód! Mąż przyniósł ją do domu z próbką tkaniny, która miała nawet szwy. Było to w marcu, emocje związane z maskami dopiero się zaczęły i postanowiłam je uszyć dla całej rodziny.
Niestety po kilku równych szwach maszyna ponownie zaczęła się skręcać. Położyłem ją ponownie na stole, mając nadzieję, że ona sama dostroi się do długoterminowej pracy ...
Czy jest wielu ludzi takich jak ja, którzy są gotowi wydać pieniądze na coś, czego nie potrafią wykorzystać io czym nic nie wiedzą?