Naśmiewał się z producentów mebli. Punch Case
W obliczu producentów mebli zauważyłem jedną cechę, kategorycznie nie rozpoznają dziurkacza. Raczej go używają, oczywiście, ale często nie własnego, kupowanie go dla nich jest tematem tabu. Prawdopodobnie obawiają się, że zdobywając go, staną się zwykłymi budowniczymi, tracąc swój elitarny status.
Przypadek pierwszy - kuchnia
Kiedy zrobili dla mnie kuchnię, w jednej chwili byłem zaskoczony, mistrz nawet nie wyjął miarki, ale po prostu naszkicował coś w swoim zeszycie i wyszedł. Pomyślałem, że to zawodowiec, biegałbym z centymetrem przez pół godziny.
Czas zainstalować, przyjechali i zaczęli narzekać, że było dużo zamówień, czas uciekał, zaproponowali samodzielny montaż kuchni, robiąc rabat, ale odmówiłem. W rezultacie dwukrotnie zmierzyli i przecięli blat i tu wyszedł rysunek bez taśmy mierniczej. Ogólnie krawędź blatu pozostawała nieco za krawędzią narożnika, hmm.
Przypadek drugi - dla dzieci
Przyszedł czas na montaż mebli w żłobku, trzeba było przymocować szafki do ściany i... Producenci mebli poprosili o dziurkacz, noszę go, śmieję się i mówię, jak go kupujesz, odpowiadali, ale się zepsuł. Skoro zapięcia są wysokie, zapytali gdzie biegnie okablowanie, „rzuciłem” to sam, potem zrobiłem schemat, pokazałem trasę, wszystko w porządku.
Wiercą, hałas jest w całym mieszkaniu, a tu mam pomysł, daj mi pomyśleć żart, poszedłem i wyłączyłem maszynę, i cisza... idę do żłobka, pytam, że dostali się do drutua ci, jakby byli odrętwiali, wymienili tylko spojrzenia. Śmiech, wyjaśnienie, żart - mówięschemat jest dokładny, puścili, uśmiechnęli się. Włączyłem go i skończyli robotę.
Subskrybuj, udostępnij, jak, nowa historia wkrótce.