Afrykański karaluch: nieproszeni goście w egipskich domach. Nie możesz uderzyć takiego karalucha pantoflem, tak dobrze znanym wielu z nas
Czarny potwór wielkości dużej randki, poruszający wąsami, zszokuje każdego! Afrykański karaluch świetnie czuje się w Egipcie, mimo że jest to północna część kontynentu afrykańskiego.
Ku szczęściu mieszkańców i turystów, ze względu na suchy klimat, w kraju nie ma tak wielu owadów, jak w krajach południowej Afryki. Ale wciąż jest ktoś, kogo należy się bać.
W egipskich hotelach rzadko spotyka się wielkie karaluchy, a odkażanie pokoi i terenów pozostawia małe szanse tym „uroczym” stworzeniom na wakacje all inclusive. Warto jednak wyjść poza teren, do mieszkalnej części miasta i można ich spotkać na ulicach. I często chodzą do domów zwykłych Egipcjan.
Wiele zależy od czystości terenów, ulic i domów. Ale nawet kompletne zamówienie i schludni właściciele, to nie jest 100% gwarancja, że karaluch nie przyjdzie do nas.
A jeśli okolica jest biedna, a hostessom daleko do czystości, to te potwory są jak w domu. A tak przy okazji, latają naprawdę dobrze, więc bądź na to przygotowany!
Jak walczyć? Trudno powiedzieć na pewno. Nie można uderzyć takiego karalucha pantoflem, jak małego karalucha Prusaka, znanego wielu z dzieciństwa. Jego wymiary są tak duże, że nie każdy może podnieść rękę. Najlepszym sposobem są aerozole z chemikaliami, ale nawet po takim ataku karaluch może jeszcze długo wykazywać oznaki życia, szarpiąc łapami i wąsami w konwulsjach.
Najlepiej starać się pozbyć strachu, jeśli to możliwe, pamiętając, że są to ci sami mieszkańcy kraju, co wszyscy inni. Oczywiście czystość i porządek minimalizują przybycie tych nieproszonych sąsiadów, ale nie wykluczają ich całkowicie.
A oto kolejne, małe mrówki, ci sami pełnoprawni mieszkańcy w domach w krainie piramid i znacznie bardziej obrzydliwi! Mają czelność wspinać się wszędzie, na cukier, mąkę, zboża, słodycze i inne smakołyki, i bardzo boleśnie gryzą. Nie wiadomo więc, kto jest straszniejszy, ogromne karaluchy czy małe mrówki)