Przeprowadzka i pierwsze dni życia na przedmieściach: o czym mieszkańcy nie wiedzą
Jak przemieszczać się z miasta do kraju. Poruszające historie, z jakimi trudnościami musiałem się zmierzyć. O zaletach i wadach życia na przedmieściach.
Pomysł na zakup prywatnego domu i zamieszkanie na przedmieściach dojrzewa od dawna. W pewnym momencie plany zamieniły się w rzeczywiste działania: poszukiwanie przedmiotu, umowę i ruch.
Każdy z członków rodziny wyobrażał sobie życie na przedmieściach na swój sposób. Dzieci w wieku 13 i 8 lat chciały wolności i zmiany, a poza tym ich własny dom uchodzi za fajny. Mąż marzył o zmianie miejsca zamieszkania. A ja, rodowita Charkówka, reprezentowałem warzywa wyhodowane w ogrodzie własnymi rękami, owoce w ogrodzie, a także domowe jajka od własnych kur.
Znalezienie odpowiedniego domu
Pierwszą trudnością, z jaką musiałem się zmierzyć, był wybór odpowiedniego domu.
Nie ufaj licznym ofertom agencji nieruchomości. Pomimo tego, że ich strony są dosłownie pełne zdjęć różnych domów, dość trudno jest z nich wybrać.
Jeden ma pęknięcia w ścianach, inny ma przechodzące podłogi, a jeszcze inne znajdują się w miejscu o wysokim poziomie wód gruntowych. Brokerzy o tym nie mówią, wszystko możesz obejrzeć samemu, wskazane jest zabranie ze sobą specjalistów budowlanych.
Domy z problematycznymi dokumentami są często sprzedawane: dom na hipotece, nieuwzględniony spadkobierca, dziecko jest zarejestrowane. Agencja nie mówi o tym do momentu wpłaty. Sami to sprawdziliśmy.
Poszukiwania zajęły nam około trzech miesięcy, ale znaleźliśmy to, czego potrzebowaliśmy. To drogi dwupiętrowy dom trzypokojowy z kuchnią o powierzchni 25m2, z łazienką i toaletą, 5 km od miasta. Dodatkowo 25 akrów ziemi.
Handluj i ruszaj się
Koszt domu był dość wysoki i musieliśmy sprzedać nasze dwupokojowe mieszkanie w mieście, co zajęło około miesiąca.
Trudno nawet powiedzieć, jak długo musiałem biegać. Brokerzy nie przejmowali się zbytnio. Dlatego od samego rana udaliśmy się do wszystkich instancji, a biurokracja jest ciągła. Tam, gdzie są kolejki na pół dnia, gdzie na jeden dokument trzeba było zabrać kilka więcej.
A teraz długo oczekiwana umowa u notariusza i dokumenty są w naszych rękach.
Sam ruch przebiegł bez żadnych trudności. Kilku przewoźników wykonało swoje obowiązki profesjonalnie i szybko. Nie przewieźliśmy wszystkich mebli, co uprościło zadanie.
Ale nie mogłem sobie nawet wyobrazić, że mamy tyle rzeczy i jak ogólnie pasują do zwykłego dwupokojowego mieszkania. Nawet gdy wszystkie śmieci zostały wyrzucone, wciąż było ich ogromna ilość. Szukaliśmy pudełek, pakowaliśmy, transportowaliśmy stopniowo.
Ale teraz w domu trzymane są tylko najpotrzebniejsze rzeczy, a wszystko inne w stodole, co bardzo mi się podoba.
Pierwsze dni w nowym miejscu
Pierwszego dnia przeprowadzka i zamieszanie, nie było czasu na myślenie o swoich uczuciach. Ale następnego ranka dowiedziałem się, czym jest nostalgia. Desperacko chciałem wrócić do swojego przytulnego mieszkania. Chodziłem po ogromnym domu i nie mogłem znaleźć miejsca dla siebie, nie mogłem się zmusić do uporządkowania spraw. Ale zaczęło się nowe życie i nie było odwrotu.
Życie na przedmieściach w prywatnym domu różni się od życia w mieście. Przeprowadziliśmy się zimą i na początku było to dla mnie niezwykłe:
1. System grzewczy. W mieście ogrzewanie jest włączane masowo o określonej godzinie. Na przedmieściach tę funkcję pełni kocioł gazowy (mamy drogi FERROLI), temperaturę powietrza można regulować samodzielnie. Osobiście ciężko mi było przyzwyczaić się do mechanizmu wyposażonego w różne przyciski. Bardzo dziwnie też brzęczał.
2. Zima była śnieżna. Bardzo piękne krajobrazy, zwłaszcza gdy w pobliżu znajduje się las, a pod oknem latarnia, pod którą krążą płatki śniegu. Odnosi się wrażenie, że jest w bajce. Ale nikt nie jest przyzwyczajony do czyszczenia torów.
3. Niebo. Wyszła wieczorem na ulicę i spojrzała w niebo. Gwiazdy jasno świecą.
4. Ludzie. Witają się wszyscy, nawet z nieznajomymi, co samo w sobie jest bardzo przyjemne. Każdy jest gotowy do pomocy.
Wciąż czekało na mnie wiele odkryć. Ale teraz jestem przyzwyczajony do wszystkiego i nie żałuję ruchu, chociaż czasami brakuje mi oświetlenia, hałasu i gwaru wielkiego miasta.