„Hydraulik bał się, że zabiorę sabat” - A jak ty to zrobisz
To był szczyt sezonu budowlanego, wnioski przychodziły jeden po drugim, jakby się przedarł. Ogólnie uformowany kolejka przez tydzieńsezon karmi rzemieślników, a zimą małe rzeczy. A potem mama prosi o wymianę licznika, kupiła go, przyniosła, a ja mówię: trochę cierpliwościniedługo będzie okno, zmienię.
Niespodzianka
Rozrzuciłem aplikacje, kupiłem materiały eksploatacyjne i poszedłem do mamy. Na podwórku we wnęce odgałęzienie od rury głównej, jest metr, a obok worek z narzędziem hydraulik, jak we wsi nazywają hydraulika. Położyłem torbę z narzędziami obok mamy, w końcu obiecałem, dlaczego nie zaczekałem?
Więc jesteś zajęty, zarabiasz pieniądze dla swojej rodziny i ja Chciałem cię zaskoczyć, przyjdź i wszystko gotowe, usiądźmy i porozmawiajmy, napijemy się herbaty. Zadzwoniłem więc do miejscowego specjalisty, to niewygodne, teraz odmawiam, zobaczymy.
Kto to zrobi?
I wtedy przyszedł miejscowy hydraulik, zobaczył moją torbę, stał tam, drapiąc się w tył głowy, zdał sobie sprawę, że szabaszka się zrywa. Idę w górę, pyta:
- Zrobisz to sam?
- A ile bierzesz za pracę? - Odpowiadam na pytanie pytaniem.
Mówi, że kwota jest znacznie niższa niż to, co kosztuje w mojej wiosce.
- Zrób to! - mówię, weź torbę i idź do mamy napić się herbaty. Ma ulgę na twarzy, jasne jest, że już dostroiłem się do tych zarobków.
Dlaczego to robisz?
Zdałem sobie sprawę, że jeśli nagle mama będzie miała problemy z wodą, pośpiech tam, nie odmówi, zrobił to sam, zwłaszcza że jest na miejscu. Tak, przerywanie pracy jest bezużyteczne.