Zadzwonił do kobiety na randkę w kawiarni i zaproponował, że zapłaci rachunek w połowie, żeby to sprawdzić. Mówiąc o jej reakcji
Jako osoba wolna często pozwalam sobie na spotkania z kobietami. Nie, trudno nazwać mnie kobieciarzem, ale też trudno nazwać mnie pustelnikiem. Zgodnie z ustaloną tradycją pierwsze randki często odbywają się w kawiarni.
Z własnego doświadczenia powiem, że jest to idealne miejsce, aby przyjrzeć się kobiecie i dowiedzieć się więcej o jej charakterze. Jest to szczególnie widoczne w ostatnim przypadku. Zaproponowałem mojej nowej dziewczynie, że zapłaci rachunek w połowie, a jej reakcja po prostu mnie rozbawiła.
Nie będę rozpraszał się historią znajomości, bo wszystko, co najciekawsze, wydarzyło się, gdy spotkaliśmy się już w kawiarni. Absolutnie nie patrząc na ceny w menu, moja nowa znajoma zamówiła dla siebie obiad, całkiem namacalny nawet dla przeciętnego portfela.
Sam ograniczyłem się do potraw skromniejszych. Nie, w ogóle nie jestem chciwy i zarabiam bardzo dobre pieniądze. Ale ja po prostu nie mogę znieść komercji w ludziach.
Dlatego zawsze staram się wyprowadzić je do czystej wody, nawet jeśli do tego muszę odegrać jakąś scenę.
W środku zabawy, że tak powiem, sięgam do kieszeni i zamieram, jak w szoku. A potem mówię do rozmówcy: „Myślę, że zostawiłem pieniądze w domu”.
I po chwili dodam: „Czy możemy tym razem zapłacić o połowę? Jeśli spojrzę, wydrapię coś z kieszeni, ale nie mogę zapłacić za cały obiad ”.
Gdyby tylko ktoś widział, jak moja dziewczyna, która przed chwilą była w najwspanialszym nastroju, zmieniła się na jej twarzy. Spojrzała na mnie z pewnym obrzydzeniem, a potem powiedziała przez zaciśnięte zęby: „Co, nie możesz od razu powiedzieć, że nie możesz nawet zapłacić za obiad?”
Nie jestem drażliwy i myślę, że jeśli ktoś myli się w swoich wnioskach, to jest to wyłącznie jego problem.
Dlatego spokojnie powtórzył jej, jakby niczego nie zauważył: „Nie, nie jestem biedny. Teraz to po prostu nie wystarczy na cały czek ”. Jednak nastrój mojego przyjaciela gdzieś się ulotnił. Mruknęła cicho: „Mężczyzna zawsze powinien płacić za kobietę”.
A potem z uśmiechem postawiłem na stole kwotę, która z pewnością wystarczyłaby na czek na cały obiad, a także na hojny wskazówka (wciąż miałem pieniądze) iz uśmiechem powiedziałem jej: „Prawdziwy dżentelmen powinien komunikować się z prawdziwym dama". A potem wstał od stołu i poszedł do wyjścia.
Jako towarzysz, moja nowa dziewczyna naprawdę mnie polubiła. A jej wygląd jest bardzo atrakcyjny. Ale nigdy nie będę kontynuować związku z kobietą, która zażąda ode mnie pieniędzy.
Chociaż niektórzy mężczyźni uważają to za wygodne - zapłaciłem i dostałem wszystko, czego potrzebowałem. Ale ważniejsze jest dla mnie to, żeby kobieta nie patrzyła na mnie jak na bankomat. I żebyś nie szturchał mnie w nos na pierwszej randce. Właśnie zobaczyłem we mnie osobę.
Jak myślisz - czy mężczyzna powinien zawsze płacić kobiecie za wszystkie jej zachcianki? A może powinniśmy zatrudnić tych, którzy zbytnio polegają na czyimś portfelu?