Spalony rębak i krwawe zrogowacenia: jak tłukłem beton w ZSRR
Istnieją dwie przeciwstawne opinie o sowieckiej jakości: niektórzy mówią, że budowali przez stulecia; inni mówią - wszędzie było hakowanie i ozdabianie okien. Trudno to ocenić: technologie poczyniły wielkie postępy i porównanie ze współczesną rzeczywistością będzie niewłaściwe. Ale członek naszego portalu własnymi rękami poczuł siłę betonu z czasów ZSRR i chętnie podzielił się swoją historią.
mała prośba
To wydarzyło się zeszłej jesieni. Daleki krewny zwrócił się do mnie o pomoc. Planowała zmienić pomnik na grobie ojca, ale pieniądze były ograniczone i postanowiono samodzielnie rozebrać stary nagrobek. Zostało mi to powierzone, ponieważ mam narzędzia i doświadczenie w budownictwie.
Ale jestem osobą zajętą i przyciągnęłam sąsiada do tej pracy. Jakie to ma znaczenie, kto to zrobi? Wynik jest tutaj ważny, a nie wykonawca. A człowiek trochę zarobi!
Uzbroiwszy sąsiada w młot kowalski, łom, wózek i inne sprzęty, zabrałem go na cmentarz, pokazałem obiekt i wydałem instrukcje. Pod koniec demontażu musiał wyjąć betonowe resztki i zadzwonić do mnie. Na wszystko o wszystkim przeznaczyłem półtora tysiąca rubli, wydatki na lunch, a także jeden pełny dzień roboczy.
Wielki problem
Ale telefon odebrałem nie wieczorem, jak planowałem, ale po półtorej godzinie. Zaniepokojony głos po drugiej stronie oznajmił, że beton nie pęknie. - Cóż, znowu dwadzieścia pięć lat z tymi alkoholikami! - pomyślałem i pospieszyłem na cmentarz.
Na miejscu zobaczyłem, że wierzchnia warstwa marmurowych płytek została usunięta, a pod nią był niebieskawy beton bułka o wymiarach około 2 * 1,3 * 0,5 m. Tłuczeń w betonie jest duży, miejscami szesnasty armatura. Spojrzenie na nagrobek jest przerażająco potężne, ale to mnie nie powstrzymało.
Chwytając młot i dziesięć razy uderzając w krawędź poduszki, dotarły do mnie dwie rzeczy. Po pierwsze: rytualiści poprosili o rozebranie 10 tys., Co oznacza, że domyślili się złożoności pracy - a to nie tylko wąskie ścieżki na starym cmentarzu. Od razu przyszło mi do głowy drugie: krewny, który zainstalował ten nagrobek, pracował w Mostootryad i dlatego musiałby walczyć z betonem mostowym o wysokiej wytrzymałości. Ale nie ma gdzie się wycofać.
Żmudny demontaż
Drewniana rączka mojego młota pękła po 15 minutach ciężkiej pracy. Poszedłem po inny. Wziąłem od znajomych ciężki młotek wykonany samodzielnie z metalową rączką. Ale ta płyta też nie pomogła. Jedyne, co jej zrobiłem, to wyrwać róg grubości dwudziestu centymetrów. Poza tym złamał też ręce we krwi.
„Musimy użyć elektronarzędzia!” - Pomyślałem i poszedłem po wiertarkę udarową i generator. Przyniosłem, uruchomiłem, wypróbowałem. Uderzenie leniwie dziobało ten cyjanotyczny beton, ale nie dawało żadnego sensu, tylko wznosił kurz. „Będziemy musieli szukać miejsca na uderzenie” - to kolejna myśl, która błysnęła mi w głowie.
Odbojnik został wynajęty. Za tę przyjemność dałem 1 tysiąc rubli. ruble. Ale młot pneumatyczny też się nie przydał. Zadrżał, gryzł beton, odpryskując małe kawałki. Podczas pogłębiania szczytu ciągle się zacinał i trudno było go zdobyć. Wypróbowałem wszystkie załączniki - no cóż, ta cholerna poduszka się nie poddaje! Oceniając, ile zmielę tę bułkę na pokruszony kamień, ręce mi opadły: w ciągu godziny pracy z rębakiem nie usunąłem nawet jednego rogu.
A może dźwig?
Zanim zwróciłem się o pomoc do przyjaciół, wymyśliłem inną opcję: zrobić poduszkę pod poduszką, uruchomić zawiesia i wyciągnąć ją do piekła dźwigiem. Ale i tu wpadka - dźwig nie dotarł, a ten, który to zrobił, nie mógł wejść na cmentarz i nie było tanio.
Jak rozwiązaliśmy problem
Wieczorem na ratunek przybyli eksperci. Dyskusja rozpoczęła się o demontażu stulecia. Ze wszystkich pomysłów, wśród których żartobliwie błysnęło „trzeba go wysadzić w powietrze”, wybrano jedną ścieżkę.
Pomysł był następujący:
- zrobić tunel i położyć metalowe ograniczniki na dnie;
- używanie podnośników i dźwigni do podnoszenia jednej strony;
- umieść metalową rurę pod środkiem poduszki i opuść podnośniki;
- nakłuć poduszkę ogranicznikiem pośrodku.
Następnie powtórz proces: ponownie podziel połowę na dwie części i tak dalej. Miażdż, aż uzyskasz elementy, które można transportować na wózku. Zgodnie z tym pomysłem rura powinna utrzymać ciężar betonowej bułki, co pozwoli jej pęknąć pod własnym ciężarem. Więc zaczęli to robić.
Musiałem poszukać trzech potężnych waletów, góry złomu, zaangażować w ten biznes jeszcze dwie osoby, wziąć dzień wolny i spędzić cały następny dzień na tej działalności. Tak, i płacąc za to wszystko - stawką była reputacja.
Ostatnia historia
Następnego dnia wczesnym rankiem wykopano tunel i zainstalowano podnośniki. Poduszka została uniesiona i wsunięto pod nią potężną grubościenną rurę.
Wtedy do gry wszedł młot pneumatyczny. Nikt z obecnych nigdy nie spotkał tak ciężkiego i lepkiego betonu. Praca przebiegała z trudem, ale osiągnięto postęp.
Dotarliśmy do pierwszego rzędu zbrojenia, które należało wyciąć. Młynek nie pasował do otworu, musiałem pomyśleć o tym, jak się dostosować. Z pomocą przyszła stara, dobra piła do metalu - pierwsze dwa pręty zostały pocięte jak w zegarku. Poszło fajniej.
Gdy górny rząd zbrojenia został przepiłowany, poduszka pękła, ale nie pękła do końca - pod spodem czekał kolejny rząd zbrojenia. Dotarli do niego również z blokadą i odpiłowali. W końcu ten betonowy kadłub zamienił się w dwie połowy.
Rurkę umieszczono pod jedną połową i procedurę powtórzono. Wszystko poszło zgodnie z planem, ale tutaj zwinięty odbojnik, wytarty rękami, zawiódł. Spłonął, oznajmiając to ostrym zapachem przypalonego plastiku. Musiałem iść po inny.
To było nieoczekiwane
Zbliżał się wieczór, a poduszka została podzielona tylko na dwie części. Byłem już w nastroju do ciężkiej pracy do samej nocy i na wszelki wypadek przyniosłem reflektor, ale tu stał się cud: beton zaczął się poddawać. Praca szła szybciej i co najważniejsze łatwiej.
Wszystko to kojarzy mi się z całkowitym tonażem wstrząsów i wibracji, jakie otrzymała ta długo cierpiąca betonowa bułka. Nadeszła pewna granica, po przekroczeniu której niedostępny szary beton poddał się i zaczął się zapadać. Wieczorem drugiego dnia prace zostały zakończone.
Wystąpiła do mnie w okrągłej sumie:
- wynajem pierwszego odbojnika - 2 tys. ruble;
- wynajem drugiego odbojnika - 1 tys. ruble;
- naprawa pierwszego odboju - 4 tys. ruble;
- wynagrodzenie pracowników - 5 tys ruble;
- podziękowania dla całej pomocnej inwentaryzacji i porad w postaci nakrytego stołu - 3 tys ruble;
- skup złomu, koszty transportu, inne - 2 tys. ruble;
- krwawe modzele - leczyły się przez dziesięć dni;
- dwa piękne jesienne dni - utracone na zawsze;
- komórki nerwowe - jeszcze nie wyzdrowiały.
Razem: 17 tys ruble. Wiedziałbym, że zapłaciłem 10 tysiącom rytualistów za wymyślenie metod samodzielnego demontażu betonowego chodnika, który niesamowitym zbiegiem okoliczności wylądował na cmentarzu.
P.S. Nie zrobiłem zdjęcia z miejsca zdarzenia - nie było na to czasu. Do tej fascynującej historii wybrano obrazy z otwartych źródeł.
Czy napotkałeś takie trudności podczas demontażu starych przedmiotów? Napisz w komentarzach.
Przyjaciele, jest nas już 60 tysięcy! Polub, zasubskrybuj kanał, udostępnij publikację - pracujemyabyś otrzymywał przydatne i istotne informacje!
Przeczytaj także:
- Czym życie na przedmieściach różni się od życia na przedmieściach i na wsi: filozoficzne spojrzenie na wydarzenia i rzeczy.
- Wszystko na półkach: jak przechowywać narzędzia ogrodowe. Kolekcja zdjęć z wygodnymi rozwiązaniami.
Obejrzyj wideo - Budowa stawu: 10 najważniejszych błędów - wskazówki od doktora z biologii