Śledził, jak sąsiad ma wędzarnię do palenia na zimno
Nie raz zauważyłem, że mój sąsiad pali na działce mięso lub ryby, bo zapach tego wędzenia dociera przez płot do samego domu. Posiadam małą spawaną wędzarnię na gorąco w formie pudełka z wieczkiem. Ale nie można w nim gotować produktów wędzonych na zimno, co daje najlepszy smak, a takie produkty można przechowywać przez długi czas.
Dlatego pewnego wiosennego dnia, kiedy prawie cały śnieg stopił się, poszedłem do sąsiada, aby go lepiej poznać i poprosiłem, aby obejrzał wędzarnię. Okazał się najmilszym człowiekiem, który niewiele mówił, ale bez zbędnych ceregieli zaprowadził mnie na drugi koniec swojego ogrodu. Tam zdziwiłem się, widząc raczej niezręczną konstrukcję. To była jego wędzarnia.
Składał się z żelaznego pieca z drzwiami przyspawanymi z grubej blachy. Jak powiedział sąsiad, do pieca wkładane jest drewno opałowe - tylko drewno liściaste. Szczególnie odpowiednie są jabłonie, jarzębina, porzeczka i inne drzewa owocowe. W przypadku ich braku odpowiednia jest również osika. Ale sąsiad ma dobre zapasy na podwórku - od kilku lat!
Piec stał oczywiście całą zimę w ogrodzie, pod gołym niebem, więc jest całkowicie zardzewiały i wygląda bardzo brzydko.
Z pieca zaczynając od kąta prostego biegnie długa rura z blachy stalowej. Średnica 35-40 centymetrów, długość około 4 metry. Rura jest instalowana na wspornikach z cegły. Dalszy koniec rury kończy się u dołu korpusu starej lodówki. Rura też jest zardzewiała.
W samej lodówce wszystkie wnętrza zostały usunięte, a zamiast półek zamontowano poprzeczne pręty. Na tych szczeblach zawieszony jest jakiś produkt za pomocą drucianych haczyków. Może to być ryba, bekon, kurczak. Coś, co musi być wędzone przez co najmniej 1-2 dni, aż do całkowitego ugotowania.
Sąsiad powiedział, że marynuje kurczaka i boczek, a następnie gotuje do połowy. I dopiero potem zaczyna palić. W ten sposób otrzymujemy produkt z 100% pewnością całkowicie gotowy do spożycia, a nie w połowie upieczony.
Aby nie być bezzasadnym, sąsiad powiedział, że teraz da próbkę wędzonego boczku. A kiedy spróbowaliśmy go w domu, zdecydowaliśmy, że na pewno zamówimy u mistrza kolejny taki przysmak.
Sąsiad powiedział, że ma źródło smalcu i mięsa - krewnego, który hoduje świnie i brojlery. Ten biznes jest dość opłacalny, jeśli jest sprzedaż. Dlatego sąsiad dał kawałek na próbkę, abyśmy następnie zamówili mu pieniądze. Szczerze mówiąc, 450 rubli za kilogram za tak pyszny, wyrafinowany, prosty smalec wcale nie jest drogi.
Tak więc, choć jego wędzarnia wygląda bardzo brzydko, są w niej zastosowane wszystkie technologie, proces przebiega tak, jak powinien, a produkty są bardzo smaczne. Dzieje się odwrotnie - wszystko się błyszczy i mieni, ale nie da się jeść.