Boathouse w Norwegii: jak hangar zamienił się w letni domek
Słyszałem, że Norwegia nazywana jest naprawdę bajecznym krajem ze względu na swoje naturalne piękno. Rzeczywiście, obfitość zbiorników wodnych nadaje państwu szczególny urok. Norwegia ma dostęp do trzech mórz jednocześnie i ma około 400 tysięcy jezior. To dla mnie bardzo imponująca figura!
Nic dziwnego, że wielu mieszkańców ma własne jednostki pływające. Pomieszczenia do ich przechowywania i konserwacji, znajdujące się bezpośrednio nad wodą, nazywano kiedyś „szopami”. Wcześniej nawet nie wyobrażałam sobie, że za tak pięknym słowem kryją się zwykłe szopy na łodzie. Kojarzy się z czymś przytulnym, romantycznym i niesamowicie pięknym.
Tymczasem termin ten powstał w Holandii na początku XX wieku. Boathouse dosłownie tłumaczy się jako „budowa do naprawy”. W latach 20. ubiegłego wieku takie budynki zyskały dużą popularność w różnych krajach. Początkowo służyły one wyłącznie do przechowywania sprzętu pływającego w zimnych porach roku, a także do ich naprawy i przechowywania sprzętu.
Jednak dziś pochylnie można śmiało nazwać budynkami wielofunkcyjnymi. Słyszałem, że na Krymie służą one do bardzo wygodnego zakwaterowania turystów. To prawda, że takie domy znajdują się nie bezpośrednio nad wodą, ale w bezpośrednim sąsiedztwie morza. Ale nie będę się rozpraszał, wracając do Norwegii.
Zmodyfikowane norweskie hangary na łodzie to pełnowartościowe dwupiętrowe domy, a nawet minidomki. W dolnej części budynku znajduje się pomieszczenie do przechowywania łodzi i sprzętu. Często jest wyposażony w pochylnię - specjalną pochyloną podstawę, która służy do opuszczania i podnoszenia łodzi. Jeśli dolna kondygnacja hangaru ma czysto techniczny cel, to górna jest wyposażona w część dzienną.
Z reguły podzielony jest na sekcje i składa się z aneksu kuchennego, jadalni i sypialni. Często Norwegowie wyposażają hangary w pełnowartościowe sale bankietowe, wyłożone drewnem. Jako ozdoby używa się tu sprzętu wędkarskiego, muszli i innych „owoców morza”. Boathouses nie może obejść się bez mini-baru z dziwacznymi butelkami z różnych części świata. Okna drugiego piętra tych budynków wychodzą na bezkresne morze. Chciałbym wypocząć w takim domku z ukochaną osobą. Romans wisi w powietrzu...
W okresie letnim hangary na łodzie służą zarówno do tymczasowego zamieszkania z rodziną, jak i do spotkań z przyjaciółmi. Często odbywają się tu wyłącznie męskie spotkania. Rodzaj norweskiej alternatywy dla naszych spotkań w garażu. Z poważaniem, śliczna i bardzo kolorowa. Chociaż Norwegowie są dość cichymi i wyważonymi ludźmi, nigdy nie mają nic przeciwko zabawie w ciepłym towarzystwie nad wodą. Szkoda, że nie mam przyjaciół w Norwegii. Bardzo chciałbym się z nimi spotkać na weekend.
Marina jest integralną kontynuacją hangaru. Tutaj łowią ryby, biorą owoce morza z łodzi, palą fajkę, piją piwo i komunikują się z sąsiadami. Gospodyni, zajęta przygotowywaniem obiadu, może porozmawiać z mężem siedząc na leżaku przez okno na piętrze. W pogodne, pogodne dni na molo przylatują ptaki. Dokarmianie ptaków to kolejna rozrywka dla mieszkańców okolicznych przystań. To smutne, że na mojej rodzinnej Syberii nie ma morza, a jakoś nie ma tu zwyczaju budowania pochylni na rzece. Chciałbyś mieć taki dom na wodzie?