Mieszkańcy obawiają się, że z powodu planów budowy apartamentowców na ekologicznie czystym terenie wylądują na ulicy.
Mieszkam w Barnauł w wyżynnej części miasta. Jest to sektor prywatny 10 minut od centrum miasta. Teren położony na wzgórzu, w pobliżu rzeki, 800 metrów od mojego domu zaczyna się las taśmowy.
A teraz z wiadomości dowiaduję się, że wydano pozwolenie na opracowanie projektu rozwoju naszego sektora prywatnego z wielopiętrowymi budynkami. Deweloper zapowiedział, że projekt zostanie zrealizowany w ciągu pół roku, działki budowlane zostaną wykupione na kolejne pół roku, po czym planowany jest rozwój tego terenu w ciągu 7 lat.
Wszystko zaczęło się od tego, że stara szkoła została ogłoszona stanem wyjątkowym. Szkoła przez kilka lat była pusta, stopniowo zawalała się. Myśleli, że zostanie odrestaurowany, ale nie, zaczęli go demontować. A kiedy zostały w tym miejscu rozebrane, wieżowiec zaczął rosnąć (zdjęcie powyżej) i jest już prawie gotowy.
Z jednej strony to dobrze, mieszkania w tych nowych budynkach będą mile widziane. Cudowny widok: z jednej strony rzekę i miasto, z drugiej zielony kobierzec lasu iglastego. Piękno.
A co się stanie z tymi, którzy teraz mieszkają w swoich domach w miejscu planowanej zabudowy?
W wiadomościach przeczytałem, że przedstawiciel dewelopera przy zakupie działek mówił o cenach rynkowych. Brzmi obiecująco, ale na stronie agencji prawniczej, w artykule o wykupie działek pod budowę, przeczytałem, że zgodnie z prawem wartość rynkowa równa się wartości katastralnej.
Biorąc pod uwagę, jak w tym roku wzrosły ceny mieszkań, może się okazać, że dla domu, w którym mieszka 5 osób (rodzina z trójką dzieci) w takiej „cenie rynkowej” nie będzie można kupić nawet jednopokojowego mieszkania.
Ponadto na naszym terenie jest sporo domów dla dwóch właścicieli z działką o powierzchni 1,5 arów i zostały wykonane dobudówki do tych domów w celu zwiększenia powierzchni mieszkalnej. Jak będą oceniane?
Są też dobrej jakości domy murowane, których budowę właściciele ukończyli kilka lat temu, włożyli w nie dużo wysiłku i pieniędzy, jest do nich dostarczany gaz. A teraz, kiedy musisz to rzucić?
Oczywiście pytań jest wiele.
A co się stanie z tymi, którzy odmówią sprzedaży swoich działek? Czy KAMAZ ze żwirem „przypadkowo” wejdzie do ich domów, czy „nagle” wybuchnie pożar?
Ogólnie sytuacja jest niejednoznaczna. Oczywiście miasto wymaga poprawy, ale dlaczego w pierwszej kolejności nie zwrócić uwagi na osiedle awaryjne, które w mieście wystarczy, a na jego miejscu wybudować nowe domy? O tak, to nie jest prestiżowa okolica i daleko od centrum.
Prawdę mówiąc granica działki wyznaczonej pod zabudowę przechodzi tuż za moim domem, a sam dom nie wchodzi pod budynek. Wydawałoby się, że nie ma się o co martwić, ale jak wiadomo „apetytu przychodzi wraz z jedzeniem”. Więc kto wie, co stanie się za kilka lat.
Sytuacja może oczywiście obrócić się w przeciwnym kierunku.
Niedawno mieliśmy przypadek, gdy człowiekowi, który odmówił sprzedaży swojej działki, zajęto część działki, a następnie deweloper zbankrutował i mężczyzna odkupił swoją działkę. Okazało się, że to miejsce znajduje się blisko wejścia do nowego budynku, a właściciel zabronił parkowania samochodom na jego terenie i postanowił pobrać miesięczną opłatę od mieszkańców za prawo do przejazdu przez nią. I ty też możesz go zrozumieć.
Dziękuje za przeczytanie. Chętnie skorzystam z Waszego wsparcia w postaci polubienia i abonamentu na kanał. I zobacz inne publikacje na kanale.
Aleksandra.
PS Zapraszam również do Twoja strona