Odwiedziłem sowieckie Muzeum Mieszkaniowe, ale wielu nadal tak żyje?
Kilka dni temu odwiedziłem stare miasto Ural, które słynie ze wspaniałych zabytków. Jednym z nich jest Muzeum Sztuki i Krajoznawstwa, w którym urządzono ekspozycję „Mieszkanie sowieckie”. Ekspozycja jest ogromna, składa się z dwóch pokoi, kuchni i przedpokoju. Szczerze mówiąc, jest to szykowne miejsce, do którego chce się wracać raz za razem.
Pracownicy muzeum to prawdziwi artyści, którzy witają wycieczkę jak goście, którzy przyszli do nich na parapetówkę. Opowiadają drogim gościom o swoim mieszkaniu, pokazują wszystkie pokoje, wyjaśniają, jak zostało kupione, do czego służy i do czego służy. W przedstawieniu bierze udział stara babcia, jej synowa i dziadek, którzy przedstawiają naród radziecki z ich charakterami, troskami i osobliwościami.
W mieszkaniu są takie rzeczy, które każdy z nas miał w dzieciństwie, które są nam bliskie, jak pamięć o naszych rodzicach, dziadkach i babciach. Jeden pokój - babci, w nim rzeczy są starsze, z wczesnego ZSRR. A pokój łączy późniejszą epokę - z kredensem i telewizorem.
Na ścianach dywany z jeleniem, metalowe tłoczenia, wycinki z czasopism.
Na stole przy fotelu stoi lampa stołowa, gazety z czasów sowieckich i magazyn Ogonyok z 1976 roku. Siedzący obok niego starszy pracownik muzeum w okularach w rogowej oprawie, koszuli w kratę i spodniach dresowych sam wygląda jak eksponat. A kiedy zaczyna mówić, bezwstydnie „w porządku” i wypowiadając słowa dialektem uralskim, to po prostu chce się podejść do dziadka i przycisnąć głowę do kolan, jak w dzieciństwie na kolana ojca.
Każdy może dotknąć i przyjrzeć się eksponatom, obejrzeć zdjęcia w lunecie-kulce.
Na molo szkło w butelkach - prawdziwe perfumy "Krasnaya Moskva", który wie, jak zachować swój aromat przez ponad 50 lat.
Płyty w gramofonie ze starymi piosenkami, choć świszczące, doskonale oddają klimat naszej młodości, kiedy słuchaliśmy tylko winyli.
Mundurki dziewczęce wykonane są z prawdziwej wełny, miękkiej i przyjemnej w dotyku. Fartuch biało-czarny, obroże. Jakie to urocze i piękne! Dzieciństwo, szkoła, ulubieni nauczyciele i przyjaciele zostają natychmiast zapamiętani.
Łóżko w pokoju babci z koronkową peleryną, narzutą i serwetkami są ręcznie haftowane. Jak słodko i znajomo dla wszystkich!
Ale ogólnie sytuacja w mieszkaniu jest oczywiście uderzająco inna niż ta, w której teraz mieszkamy.
Chociaż warto zauważyć, że wiele osób żyje tak samo, a nawet biedniej niż mieszkanie urządzone w muzeum. Przede wszystkim są to oczywiście emeryci wiejscy, kołchoźnicy, którzy mają bardzo niskie emerytury. Nie mają pojęcia, że mogą zmienić meble lub kupić drogą lodówkę. Dlatego ich domy mają te same jelenie na ścianach i dzianinowe serwetki na komodach i szafkach nocnych. Dlaczego mieliby coś zmieniać? Lepiej wydadzą pieniądze na prezenty dla wnuków i dzieci.