Błędy młodości - wczesne małżeństwo, hipoteka, brak pieniędzy - mogą złamać przynajmniej kogoś, ale nie wszystkich
Wiele osób naprawdę chce rozmawiać z nieznajomymi lub prawie nieznajomymi. Swoją drogą nie pierwszy raz w moim długim życiu znalazłem się w roli „kamizelki”, w której ktoś chciał płakać.
I ten człowiek okazał się taksówkarzem, a raczej ochroniarzem sanatorium, który „bombarduje”, zabierając pacjentów na loty o nieodpowiedniej godzinie. Więc dostałem nocny samolot z Krasnodaru. Gdzieś w zły, deszczowy dzień, zgodnie z prognozą, w tym mieście w ogóle mnie nie pociągało, nie chciałem w ciągu dnia opuszczać morza z pięknego sanatorium. Pieniądze zostały odłożone na lot powrotny, więc postanowiłem wyjechać do samolotu z niewielką marżą.
A taksówkarz zrzucił na mnie całe swoje życie. Mnie oczywiście to nie przeszkadzało, droga przeleciała w dwie godziny w mgnieniu oka. Facet jest dość piśmienny, mówi, jakby napisany, więc nie słuchaj, przyda się.
A rozmowa zaczęła się od tego, że w samym sanatorium zobaczyliśmy żebraka, starzejącego się chłopa. Taksówkarz powiedział, że to lokalny nieudacznik, który po śmierci matki po prostu pił sam siebie, trzymając go mocno w dłoni.
I zaczął mówić, że zaraz po szkole opuścił rodziców, bo chciał żyć samodzielnie. Na studiach dostałem pracę. Dlatego zawsze miał dużo pieniędzy, bo pomagali mu także rodzice – dawali pewną kwotę na wynajem mieszkania i kupowali ubrania. Ale nie słuchałem ich rad, chciałem wszystko osiągnąć sam.
Żałuje tylko, że pierwszy raz ożenił się za wcześnie - w wieku 21 lat. Po kilku latach moja żona i ja nie mogliśmy się zobaczyć. I w tym czasie udało im się zaciągnąć kredyt hipoteczny. Oczywiście na nią. Zapłaciliśmy niewielką część, ale tutaj musimy się rozwieść. I nie wiedziała, co robić - chciała mieszkania, a nie chciała płacić. Pociągnięty na wszelkie sposoby z rozwodem. W rezultacie okazało się, że jest w ciąży.
Młody mąż był pewien, że dziecko nie jest jego. Faktem jest, że miał analizę, z której wynikało, że prawdopodobieństwo urodzenia dziecka wynosi około 10%. Trzeba było się leczyć. Nie było pieniędzy na leczenie z powodu kredytu hipotecznego. Co robić - poszłam do rodziców się wyspowiadać, czekali na pojawienie się dziecka i dali pieniądze na badanie. Okazało się, że dziecko nie ma z nimi nic wspólnego. A ona już złożyła wniosek o alimenty. Nie wyszło. Rozwiedli się na podstawie tego badania w jeden dzień.
Krótko mówiąc, facet odmówił spłaty kredytu hipotecznego, udał się do południowego miasta, aby nie przeszkadzała mu była żona. I tak w wieku 23 lat był sam, bezdomny, właśnie otrzymał dyplom. Nic, dostałem pracę, dałem pokój w hostelu. A potem zmarła jego babcia, a rodzice sprzedali jej mieszkanie, pieniądze dano synowi na mieszkanie.
Zapuścił więc korzenie nad morzem, pracuje w fabryce, dwa dni później, innego dnia jako ochroniarz w sanatorium, a trzeciego dnia nadal tak "bombarduje", dostarcza turystów na dworce kolejowe i lotniska.
I podobało mi się, że 30-latek nie marudzi, że cały świat nie beszta. Pracuje, ciężko pracuje, chce sobie zbudować dom. Gdy przejeżdżaliśmy przez wioskę na przełęczy, pokazał mi, gdzie kupił działkę - bardzo piękne miejsce.
Mówią więc, że nasza młodość jest zła. Zupełnie nie. Źli to ci, którzy siedzą na karkach rodziców. Ale ci faceci to prawdziwi Rosjanie.
Co myślisz o młodych ludziach?