Właściciele cieszyli się z "pięknego" remontu, dopóki nie zaczął płynąć kran. Kogo powinienem poprosić o radę?
To nie pierwszy raz, kiedy się z tym spotykam, wypadek zdarza się w najbardziej nieodpowiednim momencie. Gości zabierałem nocą, parkuję na podwórku, podchodzi sąsiad, dźwig "zawalił się", a mój znajomy gazowiec od 2 godzin próbuje go pokonać. Znowu będę pilnował twojej dywizji 25!
Nie ma miejsca na błędy
Coraz częściej spotykam się z sytuacją, kiedy brygadziści nie zostawiają dostępu do łączności służbowej. Zrobiliśmy to, wzięliśmy pieniądze na nowy obiekt. Dlaczego tak się dzieje? Bo wtedy nie służą temu, co zrobili. Przed remontem, jeśli nie znasz siebie, zapytaj dowolnego hydraulika, od razu powie ci, gdzie powinny znajdować się elementy i gdzie należy zainstalować właz. Po prostu potrzebujesz najwygodniejszego dostępu.
Jak się wydostałeś?
Gazownik, prosty facet, zaproponował, że zburzy dolne kafelki, żeby dostać się do kranu, rozumiem go po 2 godzinach męki. Po takiej propozycji oczy właścicielki zauważalnie się rozszerzyły. Jak wyburzyć?
Od ręki miałem 3 rozwiązania, bo były szczypce do posuwu, jak byłem przekonany. Niezastąpiona rzecz w trudno dostępnych miejscach.
Generalnie chwycili złączkę, a właściciel zakręcił rurę, potem zawór (trzpień wyleciał, a dławnica wypłynęła), a następnie wymieniono zawór na nowy. Pozostaje zainstalować wodomierz na miejscu, jest to najszybsze rozwiązanie w tym czasie. I w dobry sposób trzeba przerobić rurę i podnieść dźwig wyżej, ustaliliśmy, że zrobimy to w ciągu tygodnia.