Kolejna fala kryzysu „obejmuje” firmy budowlane. Jakie są przyczyny spadku popytu na budownictwo i co będzie dalej
Zgodnie z oczekiwaniami gwałtowny wzrost popytu na budowę domów wiejskich został zastąpiony równie gwałtownym spadkiem popytu. To już daje konsekwencje – kolejne bankructwo „ocalonych” po skoku cen spółek.
Jakie są przyczyny kolejnego kryzysu w budownictwie?
1. Pandemia wywołała nagły popyt na nieruchomości podmiejskie. Jak ciepłe bułeczki wykupywano działki i niesprzedane domy i zamawiano nowe projekty. Zaczęły rosnąć koszty materiałów budowlanych. W ciągu roku ceny większości pozycji wzrosły o 50%, a niektórych o 100%. Wzrosły również koszty usług wykwalifikowanych pracowników. Podwoiły się zarobki murarzy, dekarzy i stolarzy.
2. Wzrost cen budownictwa i nieruchomości nie powstrzymał popytu, a raczej zachęcił ludzi do kupowania przed kolejną podwyżką cen. We wrześniu wszystko zaczęło zwalniać. Wzrost cen praktycznie się zatrzymał.
3. Wszystko zwolniło. Panika pandemiczna i boom konsumencki uspokoiły się. Niskich cen już nie było. Ale wzrost również się zatrzymał. Co wtedy? Potem jest recesja. To jest właśnie recesja, którą teraz obserwujemy.
4. Spadły przychody klientów. Biznes, podróże lotnicze, branże usługowe i wiele innych poniosło straty i zbankrutowało podczas pandemii. Teraz potencjalni klienci nie spieszą się z zakupem domu lub zamówieniem projektu. Porównują ceny, analizują i podejmują decyzje. A termin na podjęcie decyzji wydłużył się z 1 miesiąca do 6 miesięcy.
Czego się spodziewać dalej?
- Myślę, że w 2022 r. powinniśmy dostroić się do spadku w porównaniu z 2019 r. o około 30%. Dotknie wszystkie branże w budownictwie. Ale różni specjaliści odczują to w różnym czasie. Na przykład geolodzy i monolity już w pełni cieszą się z upadku. Ci, którzy budują pudełka, doświadczą tego w marcu-kwietniu. Oraz dekarze i wykańczacze - do końca sezonu budowlanego.
- Na rynku klient ponownie stanie się głównym. To on zacznie dyktować warunki. Ale nie należy spodziewać się spadku cen. Jeśli tak, będzie to nieistotne. Klienci już stopniowo przyzwyczajają się do dostępnych cen i akceptują je.
- Myślę, że rynek odbije się w latach 2023-24. Rzeczywista inflacja „dogoni” obecne poziomy cen i staną się normalne.
- Ale niestety nie wszystkie firmy budowlane przetrwają ten okres.