Lubię spędzać święta noworoczne, aby później nie żałować straconego czasu.
Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim czytelnikom naszego kanału! Niech wszystko będzie dla Ciebie dobre w nadchodzącym roku!
Każdy ma swój odpoczynek
Wakacje sylwestrowe to dla mnie niesamowicie długo wyczekiwany czas, bo bardzo męczę się w pracy. Chciałem więc zapomnieć na co najmniej 10 dni, że muszę wstać, gdzieś iść, wykonać swoje obowiązki, być posłusznym kierownictwu. A teraz nadszedł ten czas - pełna wolność na wakacjach! Szczerze, pierwsze dwa dni spędziłem dokładnie tak, jak z góry się spodziewałem - długo spałem, czytałem, siedziałem przy komputerze, ale nie pracowałem, a więc bawiłem się, oglądałem film. Przyszli goście, goście wyszli. No i prace domowe, oczywiście przygotowanie do Nowego Roku, naczynia, kuchnia. Nudne i przewidywalne. Jak powiedziałaby moja mama - ani umysł, ani serce!
Ale trzeciego dnia, jak zawsze, zacząłem działać. Mój plan na święta Nowego Roku polega na tym, aby uzyskać jak najwięcej pozytywnych emocji i naładować się pełnią zdrowia.
Jedyne, co było dobre, to odśnieżanie „mojej strony”. Mój mąż i ja podzieliliśmy terytorium - czyści ogromny obszar przed domem, a ja w ogrodzie oczyszczam ścieżkę do łaźni i szklarni, z których również usuwam śnieg. Wyczyściłby wszystko, ale wygrałem swój własny obszar odpowiedzialności. To bardzo przydatna praca fizyczna na świeżym powietrzu, którą każdy może wykonywać we własnym tempie, w miarę swoich sił.
Drugiego stycznia udaliśmy się z synem i jego przyjaciółmi do bazy narciarskiej, aby pojeździć na łyżwach na krytym lodowisku, zjeżdżalniach tubingowych i jeździć na nartach w lesie. Co prawda nikt poza mną nie chciał jeździć na nartach, więc pojechałem sam po świetnej trasie. To było niesamowite, nie do opisania, cudowne! Las pokryty jest śniegiem, który w całych zaspach zalega na gałęziach. Cisza jest taka, że dzwoni ci w uszach! Piękno jest bajeczne. Trasa narciarska biegnie leśną drogą, która wygląda jak tunel, jak sceneria do bajek reżysera Rowe'a. A kiedy zgodnie z niezrozumiałą inspiracją skręciłem z głównego toru narciarskiego na boczny tor, wkrótce znalazłem się na wysokim brzegu rzeki Kamy, rozciągał się on jak ogromne pole, wydaje się, że aż po sam horyzont. To niesamowite uczucie przestronności i wolności uchwyciło mnie tak bardzo, że trudno mi było oddychać! Nie potrafię nawet opisać tego uczucia wolności słowami!
Po nartach jeszcze trochę pojeździłem na łyżwach, a potem wszyscy na terenie schroniska wypiliśmy herbatę na ziołach i pojechaliśmy do domu.
Myślę, że dzień był po prostu cudowny, wszystko na świeżym powietrzu. A wieczorem obejrzeliśmy wspaniały film z Maszkowem „Likwidacja”. Podzieliliśmy go na trzy części, na trzy wieczory, ale szczerze mówiąc trudno było się oderwać. To naprawdę arcydzieło.
Trzeciego stycznia, po porannej rozgrzewce do odśnieżania, zebraliśmy się razem i udaliśmy do najbliższego dużego sanatorium, w którym działa ośrodek wodny. Moim celem jest przepłynięcie 700 metrów, co jest moją normą w basenie. Z wielką przyjemnością biegałem więc w kółko, a młodzież bawiła się na zjeżdżalniach, w saunie iw ciepłym basenie z masażami. Ceny, muszę od razu powiedzieć, są po prostu szalone - 1000 rubli za 60 minut. To napad, ale nie wracaj! I ta cena nieco psuła wrażenie. Po basenie oczywiście byłam strasznie głodna i bawiliśmy się siedząc w kawiarni, wspominając zeszłoroczne sałatki, które rano skończyliśmy jeść i niczego nie wyrzucaliśmy.
Plany na najbliższe dni są następujące: spotkanie Bożego Narodzenia na najpiękniejszym nocnym nabożeństwie w świątyni, wycieczka do świętego źródło, wyjazd na miasto do kina na nowy odcinek "Ostatniego bohatera" - dzieci chcą, no ja też nie przeciwko. Wycieczka w odwiedziny, do starszej ciotki. I oczywiście nie raz - odwiedzić bazę narciarską i przyjąć gości.
Powinno być dużo wrażeń, wakacje nie pójdą na marne!