I przeniósł się do rosyjskiej wsi miasta na dobre
Zacząłem kanał „Wioska Moskvich”, a pierwszy artykuł był o jam „bzu”. W ogrodzie jest już pusta, upraw jest zbierana. Zacięcie Elderberry skończyłem sezon. Przed długim rosyjskiej zimy. Aby to potrzebne dodatkowe szkolenie.
Ale zacznijmy od początku.
Jestem Moskal. Nie, jestem w zasadzie: wykształcenie i miejsce oficjalnej rejestracji, miejsce urodzenia, a wszystkie lata życia świadomego i nieświadomego - Moskal. A moja matka i babka z Moskwy. Tata urodził się na Syberii, ale jest o miesiącach dzieciństwa pamiętał. Pamiętał tylko, że już w dzieciństwie mieszkał w Moskwie, co stanowi około 40-tych ubiegłego wieku. Tak, że w mojej rodzinie wszyscy Moskali.
Ale to preambuła.
Kiedy miałem 50 parę lat, a to, jak bardzo byłem, kiedy zdecydowałem się „uciec od cywilizacji” i osiedlić się w kraju. Ale poza miastem na rubla lub Nowego Rydze iw zwykłym starym wieś 150 km od Moskwy, w których nie więcej niż 50 domy, z których latem „come alive” połówkę i spisu, żywą i zarejestrowany we wsi 9 osób.
Będę kontynuować.
Zacznę od środka. Mieszkam we wsi na stałe dla czwartego zimie. Wszystkie przypadki opałowe, przerwy w zasilaniu, korzystać z kuchenki, należy usunąć śnieg z torów, a przed wyjazdem z tego obszaru. A czasami sposób zametet tak aby pójść na drogi, i to jest 5 km., Jest po prostu niemożliwe. Oczywiście, my, jako 4-małej miejscowości w ślepy zaułek cywilizacji, ale szybko kopać łopata i łańcuchową jeżdżę w samochodzie przez całą zimę. Musiałem widział zwalone drzewa na drogach, aby wyczyścić drogę i dostać się do najbliższego miasta.
Kiedy pierwszy raz przyjechałem do tej wsi, był tam dom. Stary pyatistenok, zbudowany na początku ubiegłego wieku, która była kiedyś zamieszkana przez ludzi, gospodarka doprowadziła utrzymywane świnie, kury, kozy, ziemniaki do sadzenia. Żyli swoją farmę. Ale nikt na ziemi nie jest wieczne, tak stare osób zmarło, a dom pozostał do dzieci, którzy mieszkają i pracują w Moskwie.
Dom jest ciągle żywy i mocny, dzięki regularnych wizyt właścicieli. Ale wszystko, co było wokół: ogrodzenia, serwis - wszystko w mroku. Lepiej być bardziej precyzyjnym - nic więcej - ani ogrodzenia ani zadbana okolica, która stała się porośnięte chwastami pustkowi. Jedno miłe dla oka, na końcu działki znajduje się kawałek ziemi, porośnięty brzozy i sosny. Na terenie lasu, który prawdopodobnie dorastał bez zgody właścicieli domu.
Pierwszą rzeczą, która została wykonana - wybudowano ogrodzenie. Nie, na pewno nie brzydka albo cegła blach i zwykłe ogrodzenie w przedniej części prowincji i na obwodzie proste siatki.
O ogrodzenia powiem następnym razem.