Kondensat w piwnicy: teraz wiem, jak walczyć. zapisane materiały
Witam drodzy czytelnicy!
Dziś przyszedł z wizytą i przyjaciela narzekali, że piwnica znowu popłynęła! Dzieje się tak w niej każdej zimy. W rezultacie - do szerzącego formy. Gnije połowa roślin okopowych, banki objęte śmierdzący Bloom i wygląd tego cały obraz jest bardzo brzydki.
I przypomniałem sobie, że mój mąż i ja mieliśmy ten sam problem, gdy kupiliśmy domek (pochowany). Ale znaleźli sposób, aby pozbyć się tego problemu. Dokładniej, istnieją dwa.
Skroplin, gdzie napotyka na zewnątrz zimnego powietrza i ciepła (względnie) wewnątrz
Pierwszą rzeczą, jaką dokładnie czytać artykuły 10 na budowach w Internecie. A jednak, jak jeden, radzimy: Zaizolować piwnicy sufitu obsheyte wewnątrz pianki. Mam wiele zastrzeżeń wobec autora takiego zalecenia.
Co się zmieniło? Nic nie szkodzi. Gdy woda zaczęła się gromadzić pod pianką i płynąć dookoła brzegów naszej „ocieplenia”. Wilgotność jak była i pozostała.
Wtedy nasz nowy sąsiad (dzięki Ahmed!), Na drodze nigdy budowniczy powiedział nam nasz błąd. Ocieplić wnętrze sufit nie ma sensu. Wewnątrz nadal będzie ciepło, a na zewnątrz - na zimno. Jeśli robi izolację, górną część piwnicy.
Więc my: umieścić izolację (nie wiem jak to powiedzieć, sprzedajemy je jako „Goldberry”) i bardziej najlepszych płyt. Ahmed sam zaproponował kolejny ważny krok:
Głównym czynnikiem wpływającym na brak lub obecność kondensatu śmiertelne - jest wentylowany. Jeśli powietrze tu i tam zwykle Circulate, gratulacje: krople zaczynają parować się tajemniczo. A banki, butelki i Morkoshka nienaruszone przeciwna pleśń. Sprawdzić, czy prace wentylacyjne w piwnicy lub czas coś zrobić, to jest łatwe.
Wystarczy, aby podpalić gazety i sprawdzić, czy dym wyjść na zewnątrz lub wewnątrz pobyt wznieść. Przeprowadzenie takiego wniosku, należy być bardzo ostrożnym - staraj się nie być zatruty oparami. Piwnica, nawet z kondensatem, nie warto!
Cieszę się - nie było marchew! A ty jak się sprawy mają z kondensatem? Jeśli artykuł był ciekawy - proszę shlopnite do „Kciuki w górę!” Mersey.