Historia sąsiada, który za 2 lata zbudował łaźnię za darmo
Pod koniec lat dziewięćdziesiątych obok nas mieszkał mężczyzna. Nazwij go Arthur, a potem pracował jako mechanik - naprawiał kombajny w kołchozie. Mężczyzna był zręczny, żylasty i cholernie silny, ponieważ codziennie pracował z ciężkimi przekładniami CVT z kombajnów. Ale nie o to chodzi, ale o to, jak zbudował łaźnię w swoim wiejskim domu za 2 lata.
Jako niepotrzebny rozebrano budynek kotłowni na kołchozie, a na terenie pozostało około tysiąca cegieł, jako niepotrzebnych. Arthur rozmawiał z szefem: „czy mogę to znieść?” Wysłał go do przewodniczącego. Trzy razy obiecał Arthurowi, ale nigdy nie odpowiedział: „tak / nie”.
Potem Arthur wymyślił sprytny plan: jechał na rowerze do domu na obiad, a podczas każdej podróży zabierał dwa bloki żużla i kładł je na bagażniku. Wieczorem, wracając do domu, zabrał jeszcze dwa bloki żużla. Razem: 4 bloki dziennie. I tak każdego dnia, także w weekendy.
Oczywiście można było jeździć ciężarówką w nocy: ale to kwestia jurysdykcji, a na wsi zbyt trudno jest coś ukryć.
Trwało to dwa lata, aż nie pozostał ani jeden blok starej kotłowni. W międzyczasie łaźnia dorastała na daczy Artura.
Nawiasem mówiąc, Arthur wyłożył łaźnię czerwonym żelazem - osłonami ochronnymi z kombajnów. Sami mężczyźni zdemontowali je jako niepotrzebne - kombajn ciągle się psuje i za każdym razem bardzo ponuro jest je usuwać. A na wsi - właśnie.
Czy masz podobne historie z życia?
Czekam na Wasze komentarze dotyczące artykułu!