Stracone pokolenie lat 90. Na plac budowy trafili „nielegalni imigranci”
Urodziliśmy się w Związku Radzieckim, wszystko było znane z góry, tak nam się wydawało. Otrzymano wysokiej jakości wykształcenie średnie i wykształcenie wyższe nie jest problemem, w razie potrzeby zawsze można było skończyć studia. W pracy praktykowano uprawę specjalistów, a jeśli ktoś zda sobie sprawę, że potrzebuje „wieży”, to firma pomoże ją zdobyć.
90-ty
Ale nasze plany, żeby bajka się urzeczywistniły, nie dały się urzeczywistnić, kraj rozpadł się na kawałki, a wraz z nim znajomy świat społeczeństwa. To znaczy, że nadszedł kapitalizm czas przetrwać, rynek jest wszystkim. I zdecydował, że potrzebuje budowniczychdla szczęśliwszych, odnoszących sukcesy prywatyzatorów. Czy chciałeś być kosmobiologiem, budować mosty, stać za maszyną? Chodź, jest szpatułka, weź ją i opanuj - malarz brzmi opłacalnie!
Nowe Horyzonty
Poszliśmy do pomocników, żeby wyrosnąć na tynkarza, murarza, malarza, bo jest na to popyt, czyli pieniądze. Witam, brudne kabiny, pracujemy za kasę bez pracy, teraz pracujemy dla naszego wujka, który nazywa się „pan”.
Teraz możesz zapytać, jak to możliwe, dlaczego pracowałeś bez pracy, czy nie myślałeś o swojej przyszłej emeryturze? Odpowiem, myśleliśmybardzo ciężko jak przetrwaćwielu nie mogło! W naszym rozumieniu jutro było ulotną fantazją.
I teraz
Daleko nam do emerytury (co będzie minimalne), pracujemy przez tych, którymi się udało nam się stać i staramy się zapewnić dzieciom edukację, czas jest teraz. Wniosek jest taki, że okazało się, że jest nam przykro, najważniejsze jest to, że żyjemy i pomagamy dzieciom, i będą już dla nas budować planowane mosty i ogrody na Marsie.