Dziewczyny mają zły wpływ na małżonka, ale ona tego nie rozumie
Wciąż mamy bardzo młodą rodzinę - niespełna dwa lata po naszym ślubie, a już jest sporo problemów w relacjach z żoną. Ale najbardziej obraźliwe jest to, że nie są one nawet naszą winą - cały powód to przyjaciele żony, którzy mają na nią bardzo negatywny wpływ.
I nie wiem, jak się upewnić, że nigdy więcej nie wtykają sobie nosa w czyjąś rodzinę.
Na początku z żoną wszystko było w porządku - miesiąc miodowy, przeprowadzka do nowego mieszkania, plany remontu, dyskusja o przyszłym życiu. Jestem osobą bardzo domową, nie potrzebuję niczego poza domem i bliskimi.
Dlatego ożeniłem się, aby teraz żyć dla mojej rodziny. A moja żona w pełni mnie w tym wspierała, spędzaliśmy z nią wszystkie wieczory i weekendy. Dopóki nie miała przyjaciół w swojej nowej pracy.
Wszystko zaczęło się od nieszkodliwych spotkań mojej żony po całym dniu pracy z przyjaciółmi. Cóż, jestem odpowiednią osobą, rozumiem, że tam też trzeba plotkować, omawiać problemy swoich kobiet.
Nie jest też dobrze odrywać się od zespołu. I nawet nie przeszkadzało mi, że pozwoliła sobie wypić kilka kieliszków wina na takich imprezach firmowych. Ale wtedy te znajomości przybrały zupełnie inny obrót.
Najpierw zaprosiła do nas dwie swoje nowe dziewczyny. Nie przeszkadzało mi to, usiedliśmy, poznaliśmy się, rozmawialiśmy.
Starałem się być uprzejmy, żeby zrobić na nich dobre wrażenie. A potem moja żona pojechała do nich do domu z kolejną wizytą. Wtedy rozległy się pierwsze dzwony alarmowe.
Kiedyś moja żona powiedziała mi - mój przyjaciel ma w domu taki wspaniały, duży telewizor. A meble są nowe. Ponieważ mój mąż nieustannie ciężko pracuje, a ty, mówią, siedzisz na jednym miejscu. Co mam jej powiedzieć?
Wykupiliśmy mieszkanie na kredyt hipoteczny i spłacamy normalnie, zawsze wystarczy. Ale nie możesz od razu wszystkiego kupić. A ona nawet nie chce słuchać. Ponieważ druga dziewczyna powiedziała jej, że zbytnio mi dogadza, poświęca mi dużo uwagi i generalnie nie ma zdania w rodzinie.
Potem oczywiście się rozpaliłem. Powiedział, że te dziewczyny już nigdy nie będą w naszym domu. Moja żona zaczęła więc chodzić z nimi do kawiarni w weekendy. I nieważne, jak dużo z nią rozmawiałem, że byłoby lepiej, gdyby ten czas spędziła w domu, moja żona nie dba o moje prośby.
Ale ona sama nie zauważa, jak ci przyjaciele dostają się do naszej rodziny i ją niszczą. Cokolwiek mówią, przyjmuje ich słowa za dobrą monetę i robi, co mówią. Jakbym teraz była dla niej pustym miejscem.
I nie mam pojęcia, jak powstrzymać ją przed spędzaniem czasu z tymi przyjaciółmi. Zaproponował jej zmianę pracy, ale ona odpowiada, że jej się tam podoba, a jej zespół jest dobry.
Mimo to, jeśli siedzi z nimi cały dzień, a wieczorem też rozmawiają przez telefon i spotykają się w weekendy. Mówiąc to, niech wybierze: ja - czy oni? Co robić?