Wziąłem od koleżanki eucharysę, która nigdy nie zakwitła, ale ode mnie za dwa tygodnie
We wrześniu poszedłem do koleżanki na wymianę dalii. Wyhodowałem dwie ogromne bulwy, które podzieliłem. I ogłosiłem w grupie naszej wioski „Vkontakte”, że zmieniam białe dalie na czerwone lub żółte. Odpowiedział mój przyjaciel, do którego poszedłem wieczorem z paczką zawierającą bulwę.
Podszedłem do niej, poczęstowała mnie herbatą w altanie, zgodziłem się z przyjemnością. Ale najpierw oczywiście pokazała mi swój ogród i ogród - jak bez niego! A koło sterty kompostu zobaczyłem garnek z dużą eucharysą. Poznałam go po soczystych liściach.
Bardzo lubię ten kwiat, kiedy go miałem. Ale nasz syn był w dzieciństwie uczulony na pyłki zbóż. A ze względów bezpieczeństwa, na wszelki wypadek, całkowicie usunęliśmy z mieszkania wszystkie kwitnące rośliny. Pozostały tylko liściaste.
Teraz syn dorósł, poszedł na studia do miasta. Rzadko jest w domu, a alergii już tam nie ma. Dlatego chcę mieć w domu kilka doniczek z pięknie kwitnącymi roślinami. Na przykład amarylis i eucharis.
Zapytałem właścicielkę ogrodu, dlaczego wyrzuca taki zdrowy kwiat. Ale ona odpowiedziała, że mieszkał z nią już drugi rok i nigdy nie zakwitł. Potem poprosiłem, żeby mi go dał. Pomyślałem, że spróbuję sadzić, dzielić i karmić. Zgodziła się, wziąłem kwiatek, bulwę dalii i po herbacie poszedłem szczęśliwy do domu.
Ale kiedy zajrzałem do przewodnika kwiaciarni (wydanie sowieckie, ufam mu tylko do pielęgnacji kwiatów i w żadnym wypadku - nie do Internetu), zobaczyłem, że lepiej podzielić eucharis wczesną wiosną. Więc po prostu przesadziłem go do nowej doniczki zamiast prawie rozpadającej się plastikowej donicy, w której mi ją dali.
I zapomniałam o nim, tylko podlewałam jak inne kwiaty. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy po dwóch tygodniach moja eucharysa zakwitła - wyrzuciła wspaniałą szypułkę i zakwitła najdelikatniejsze, przypominające żonkile, śnieżnobiałe kwiaty.
Wiem, że ten kwiat nazywa się lilią amazońską i jest to kwiat żeński. W domu, w którym kobieta nie żyje zbyt dobrze, on nie kwitnie, nie wysycha. Ale dali mi kwiat z jasnymi, dobrymi liśćmi. Po prostu nie chciał oddać swojego głównego skarbu - pięknych kwiatów. Jednak bez żadnego wysiłku z mojej strony rozkwitło. A po pierwszej wypuścił drugą fajkę o jeszcze wspanialszym kolorze.
Teraz podziwiam te kruche eucharysy i mam nadzieję, że na wiosnę, gdy zasadzę ten duży okaz, będę miał kilka nowych roślin. Może uda się go wymienić np. na amarylis, o którym też marzyłem od dawna.
Nawiasem mówiąc, w Internecie napisano wiele różnych bzdur o tym kwiecie. Na przykład, jeśli w domu są nieporozumienia między małżonkami lub dzieci nie są posłuszne, słabo się uczą, to trzeba mieć Eucharystię.
Wyobraź sobie - jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - wszystko w rodzinie stanie się lepsze dzięki temu, że pojawiła się doniczka z określonym kwiatem. Cóż, co za bzdury - kto w ogóle to wymyśla?
Jeszcze jedno: eucharys to „skarb energii” – kwiat przywraca energię właścicielom, spokój ducha i dodaje nowych sił. Oznacza to, że nie możesz jeść, nie spać, ale po prostu usiąść przy kwitnącej eucharysi i wrócić do pracy. Czy to nie głupie?
Mimo to cieszę się z mojego nowego skarbu, radzę każdemu taki kwiat mieć, szczególnie tym, którzy wierzą we wszelkiego rodzaju znaki.