Mój mąż robi oświetlenie na podwórku, ja mogłam wybrać lampy, nic więcej
Jak wiadomo, budowa domu nigdy się nie kończy. Doskonałość nie ma granic. I mamy pracę od kilku lat. Teraz mój mąż zajmuje się oświetleniem na podwórku. Robi okablowanie, układa kabel, mierzy pofałdowanie, wierci lub skręca coś przez cały dzień.
Ma prawie wszystko gotowe, wczoraj przeprowadzili testy pierwszej linii nad werandą do domu. Jest po prostu super – gdy wszystko jest jasno oświetlone, a nie jedna żarówka na całe podwórko, jak to było tymczasowo zaaranżowane. Teraz tylko w pierwszej połowie podwórka są trzy lampy. Każdy oczywiście można dołączyć osobno lub wszystkie razem. Taki podstępny system.
Moim zadaniem, jak zwykle, jest cofnięcie się i nie wchodzenie w drogę. Mąż stara się obejść bez pomocników.
Ale kiedy przyszła kolej na wybór lamp, zaprosił mnie do sklepu, żebym mogła zdecydować, jakie abażury będą montowane na naszym podwórku.
Nie można powiedzieć, że był niesamowity wybór. W cieniu znajdują się lampy LED, do których oboje pochylamy się. W końcu są bardziej ekonomiczne i dobrze wyglądają.
Są lampy lodowe, ale nie lubię ich, są zbyt ostre i nieprzyjemne dla oczu.
Ale czysto zewnętrznie podobał mi się klosz pod żarówką, można w nim umieścić diodę LED. Wykonany jest w stylu industrialnym, który idealnie sprawdzi się w garażu i na podwórku. Podoba mi się też ta czarna lamówka, wygląda stylowo. Jedyne, co mnie dezorientuje, to to, że ta piękna czarna ramka „pochłonie” część świata, czyli tak naprawdę prąd zostanie zmarnowany.
Ale na pytanie w sklepie okazało się, że jest tylko jedna taka lampa. Następnie zamówiłem dokładnie te same na Yandex Market, potrzebna ilość to 5 sztuk. Tylko w brązowej siateczce bardziej mi się podobało. A w zestawie była lampa, ale w naszym sklepie był tylko plafon.