Wszyscy, wszyscy! Bądź ostrożny! W pobliżu bazy konstrukcyjnej „Pietrowicz” pracują oszuści!
Dzisiaj będzie tylko krzyk z serca! Muszę udostępnić Ci te informacje! Myślę, że dla wielu się przyda!
Wiesz, że świat nie stoi w miejscu! Wszystko się rozwija, poprawia! Oszuści nie stoją w miejscu!Coraz częściej używają sprytnych schematów! A najgorsze jest to, że w tych programach wykorzystuje się dzieci! Najjaśniejsze i najbardziej bezbronne istoty, którym nie można odmówić pomocy!
Teraz opowiem swoją historię!
To staje się bardzo przerażające dla naszego świata! Za naszą nowoczesność! Dla naszych dzieci, które mogą znaleźć się bez pomocy, ponieważ dorośli po prostu im kiedyś nie uwierzą… Nie uwierzą i nie pomogą! Prawdopodobnie nie do końca rozumiesz, o co mi chodzi! Mówię ci!
Przydarzyła mi się nieprzyjemna sytuacja w weekend! W pobliżu "Pietrowicza" podeszła do mnie dziewczyna we łzach! Nie mogłem odmówić pomocy. Ale w końcu nie pomógł ... I jak się okazało, postąpił słusznie!
Mieszkam w Petersburgu (ale jestem pewien, że dzieje się tak w każdym innym mieście w naszym kraju! Nasz silny, dostojny, szanowany kraj!) W pobliżu centrów handlowych i przy dużych sklepach budowlanych coraz częściej zaczęły pojawiać się zagubione dzieci, prosząc o pomoc!
W rzeczywistości jest to robota oszustów! Coraz częściej zaczęły pojawiać się na parkingach w pobliżu dużych sklepów i centrów handlowych w godzinach szczytu oraz w weekendy!
To wygląda tak: płaczące, przestraszone dziecko na parkingu koło sklepu podchodzi do mężczyzny, ze łzami w oczach opowiada, że jest zagubiony i nie może odnaleźć swoich rodziców. I oczywiście nie można nie pomóc dziecku! Pierwszą rzeczą, która przychodzi na myśl, jest wzięcie dziecka za rękę i zabranie go do administratora sklepu, aby zgłosił stratę, spróbuj odszukać rodziców i w razie potrzeby wezwij policję. I tak większość ludzi daje się nabrać oszustom!
W rzeczywistości sytuacja jest inna.
Dziecko okazuje się wspólnikiem oszustów. Dziecko na parkingu podchodzi do mężczyzny z reguły w „ślepej strefie”, tj. gdzie widok z kamer się nie rozszerza. Po opowiedzeniu historii straty dziecko udaje, że czeka na pomoc. Dorosły w naturalny sposób bierze dziecko za rękę i prowadzi do sklepu.
Nagle dziecko zaczyna krzyczeć i walczyć, pojawia się rozgniewany ojciec dziecka, który podejrzewa mężczyznę, który przyszedł dziecku z pomocą, o nękanie i inne nieprzyzwoitości. Wokół pojawili się już świadkowie, którzy mogą potwierdzić, że dorosły mężczyzna naprawdę gdzieś prowadził uciekające dziecko.
Jak dalej? Myślę, że kłótnia, przekleństwa, groźby wezwania policji iw efekcie wyłudzenie pieniędzy! Pieniądze, które chętnie daje osoba, która właśnie była gotowa pomóc dziecku za darmo!
Co ja zrobiłem?
Oczywiście byłem pewien, że mi się to nie przydarzy. Mimo to był ostrzegany, więc był w stanie zorientować się w sobie i zachowywał się inaczej. Próbowałem uspokoić dziewczynę słowami, mówiąc, że teraz znajdziemy rodziców. Jednocześnie nie wziąłem jej za rękę i nie zaprowadziłem do sklepu. Zaproponowałem tylko, że zadzwonię na policję i zaczekam na ich przybycie. W końcu to praca dla miłych policjantów, którzy szybciej ode mnie znajdą matkę dziewczynki.
Kiedy wyjmowałem telefon z torby, żeby zadzwonić, dziewczyna została „zdmuchnięta” przez wiatr. Szybko uciekła bez słowa! Okazało się, że wezwanie policji to świetny test na autentyczność słów!