„Niebezpieczny zwrot, który mnie denerwuje” – co można zrobić
Naprawiam w wiosce, jeżdżę tam moim "starszym" Audi 80. Dogodnie trzeba jechać do sklepu z gospodynią, w technice wszystko jest szybsze. Ale jest jeden problem, jest to skręt z ruchliwej autostrady przechodzącej przez wieś na pożądaną ulicę. Są na nim dwa zakręty, na jednym droga jest oszpecona wybojami, a na drugim zagospodarowane jest pobocze.
Okazuje się, że klif jest taki, że dla samochodu z niskim lądowaniem jest to przyzwoita przeszkoda, jeśli skręcisz w prawo, to aby nie wpaść w klif, musisz wjechać na nadjeżdżający pas, a przepisy ruchu drogowego zabraniają ten. Co pozostaje?
Generalnie powstaje niebezpieczna sytuacja, ale wystarczy zapełnić pobocze. Ale tutaj, na Krymie, wykonawcy zaczęli budować drogi, ta trasa podobno też będzie w projekcie, więc lokalni drogowcy w nią walili.
Co robić
A może nie powinienem mówić o robotnikach drogowych, za chwilę by wszystko naprawili, po prostu nie wiedzą o takim problemie na swoim terenie. Postanowiłem zgłosić problem za pośrednictwem „służb państwowych”, tam jednak termin rozpatrzenia wynosi od 10 do 30 dni, ale to lepsze niż nic.
Żona śmieje się ze mnie i nie wierzy, że to coś rozwiąże, ale latarnia przy wejściu na nasz dziedziniec została naprawiona po takim apelu.