Estetyka cmentarza lub kto sprzedaje nagrobki jako materiał budowlany
Niedawno w regionie Włodzimierza doszło do rażącego incydentu: właściciel prywatnego domu z fragmentów starych nagrobków wystawił wejście na swoje podwórko. W filmie możecie obejrzeć tę „drogę śmierci”. Na niektórych granitowych płytach widoczne są portrety, imiona, nazwiska, daty... Niesamowity widok... Według doniesień medialnych, ten "taniec pamięci" został zaaranżowany przez jakiegoś moskiewskiego urzędnika. A projektant zasugerował i wcielił w życie to „diabelskie dzieło”. Właściciel domu, odpowiadając na sprzeciw okolicznych mieszkańców, powiedział, że nie zrobił nic nielegalnego, ponieważ kupił te płyty w warsztacie granitowym - to bardzo praktyczne i ekonomiczne. Sytuację tę skomentował członek naszego portalu Andrey.
Śmieci rytualne lub odpady produkcyjne
Jeśli uważasz, że jest to odosobniony przypadek, to bardzo się mylisz. Bitwa pomników, nagrobków, kafli i innych akcesoriów cmentarnych wykonanych z granitu i marmuru trwa z hukiem. I powiem więcej – w sezonie budowlanym jest do niego kolejka. Koszt to 4-6 tysięcy rubli za metr sześcienny. Ale w różnych regionach może być inaczej.
Tutaj zasada jest taka, że na bazarze jest dwóch głupców – jeden sprzedaje, drugi kupuje. A jeśli przedsiębiorca ma powód, aby pozbyć się odpadów produkcyjnych, a nawet zarabiać na tym, to psychologia nabywców tego produktu jest trudna do zrozumienia.
Kto to kupuje?
Od 20 lat pracuję na cmentarzu - wykonuję i stawiam pomniki. W trakcie działalności mojej produkcji gromadzą się odpady - są to stare zdemontowane zabytki, kafle, klomby i tak dalej. W sezonie tego "dobrego" rekrutuje się bardzo dużo. Nie handluję tym, to znaczy nie wystawiam reklamy na sprzedaż bitwy. Ale ludzie często przychodzą do mnie prosząc o sprzedaż starych steli, pomników, łamanego granitu czy marmuru. Nie odmawiam, sprzedaję, ale przed sprzedażą szlifierki kasuję portrety i napisy. I tu nie chodzi o moje wysokie morale, ale o twierdzenia, które moi bliscy mogą mi wtedy przedstawić, jeśli znajdą gdzieś na chodniku portret zmarłego. Do tego mogą pukać w głowę... Ale nie wszyscy myślą o tym tak jak ja.
Kupują go zwykli ludzie, pozornie rozsądni i zdrowi psychicznie. Ale osobiście wątpię w ich „normalność”. Kiedyś kupili ode mnie kilka zdemontowanych stel. Zwykle klienci nie zabierają ich, jeśli zmienią stary pomnik na nowy - nie ma zwyczaju wyciągać czegoś z cmentarza do domu. A niektórych to nie obchodzi. Więc człowiek, który kupił stare pomniki, zrobił z nich miejsce parkingowe obok swojego domu. Nawet ja, pracując w tym obszarze, nie mogę patrzeć na to obojętnie. I nie rozumiem, jak na to patrzą jego żona, rodzice, dzieci? Prawdopodobnie wszyscy są bezduszni, jeśli bez wyrzutów sumienia depczą czyjąś pamięć.
I jest wielu takich jak on. Kupują ten materiał, układają im ścieżki na podwórku, podłogi w garażu, altany i inne miejsca. Znam osobę, która pokryła miejsce na grilla granitowymi płytkami z grobu i zrobiła blat ze starego pomnika do rozbioru mięsa! Co się dzieje w umysłach takich ludzi, nie mogę zrozumieć.
Ale jest jeszcze jedna kategoria dziwnych ludzi, lub jak ich nazywam - "miejskich szaleńców". Nie służę im, ale często ich spotykam. Opowiem o jednym, chociaż jest ich wiele.
Pewnego razu przyszedł do mnie mężczyzna około pięćdziesiątki i zapytał, czy jest jakiś zdemontowany pomnik z granitu. Nawiasem mówiąc, przyjechał zupełnie nowym, właśnie z salonu Łada Vesta. Był taki pomnik i sprzedałem mu go. Następnie zapytał, czy można go ponownie wypolerować, nałożyć nowy portret i dane? Powiedziałem, że tego nie robię. Załadował pomnik do bagażnika i odjechał. Potem spotkałem go na cmentarzu, gdzie sam wykonał instalację. Wyszedłem, bo zastanawiałem się, kogo to zakłada. W rozmowie okazało się, że moja ukochana żona! Co za zwrot akcji! Mężczyzna, który wydał 800 tysięcy rubli na lśniący nowy samochód, „wycisnął” nowy pomnik swojej żonie! W przypływie chciwości znalazł starą stelę, pozbawionego zasad mistrza, który wszystko uporządkował, namalował portret i włożył go na kobietę, z którą żył przez całe życie. I to nie wszystko – wszystkim swoim bliskim stawia używane pomniki.
Jest więc marnotrawstwo produkcji rytualnej, dobrze się sprzedają i są poszukiwane wśród pewnej kategorii ludzi. Na koniec opowiem anegdotę z życia.
Jeden cieśla, który całe życie robił trumny, był zapalonym rybakiem i pijakiem. I tak się dzieje… Kiedy jego gumowa łódź popadła w ruinę i z braku pieniędzy postanowił zrobić nową własnymi rękami z odpadów produkcyjnych. I oczywiście z braku doświadczenia w „okrętnictwie” wykonał go w formie trumny. Oczywiście smołował go, zainstalował ławki, dulki, wiosła. A teraz przyszedł czas na pierwsze wyjście na rzekę. Łódź trumienna z powodzeniem popłynęła na środek rzeki, gdzie zakotwiczyła. I wreszcie mistrz postanowił uczcić nową rzecz. W ogóle upił się i zasnął w tej łodzi. Ale ludzie, którzy wczesnym rankiem wybrali się na spacer po skarpie, zaczęli wzywać policję słowami: „w naszej rzece płynie czarna trumna z trupem”. Przybyła policja, ratownicy i wyciągnęli z rzeki „ciało w trumnie”, czyli niedoszły rybak w swojej niezwykłej łodzi. Całe miasto później się z tego śmiało.